W piwnicy – reż. Ulrich Seidl

Pokaż mi swoją piwnicę, a powiem ci, kim jesteś

Nastrojowa sala tortur, w której przy świecach małżeństwo sado-maso zacieśnia więzy i przekracza granice bólu. Prywatne muzeum pamiątek po nazizmie, z obowiązkowym portretem Führera – idealne do spotkań towarzyskich. Podziemna strzelnica, w której rozprawia się o przemocy i tureckich imigrantach. Kolekcja głów antylop, trofeów z męskich wypraw na sawannę. Upchnięte między słoikami pudełka z silikonowymi niemowlętami, które można przytulać w przerwie od domowych obowiązków. W ostatnich latach Ulrich Seidl zasłynął fabularną trylogią „Raj” – prowokacyjną historią trzech kobiet, w której chrześcijańskie cnoty, wiara, nadzieja i miłość, zostały ukazane przez pryzmat potrzeb narzucanych przez kapitalizm. Z kolei jego nowy film to kontynuacja serii dokumentalnych portretów – po modelkach, osobach wierzących i miłośnikach zwierząt. Jak twierdzi w wywiadach, fenomenem piwnic zainteresował się na długo, zanim Josef Fritzl wyszedł na powierzchnię i zawładnął wyobraźnią swoich rodaków.

I choć postać „oprawcy z sąsiedztwa” nie jest obecna w filmie, to weszła do popkulturowego obiegu i dla widza okazuje się stałym punktem odniesienia. „W piwnicy” jest kolejnym spojrzeniem za fasadę mieszczańskiego życia. Reżyser jeszcze raz wymiata brudy spod dywaników z wiskozy, by ukazać starą dobrą Austrię spod znaku boazerii, uprzedzeń i podwieszania za jądra. Sehr gemutlich, sehr pervers. Ale nie o tę niezbyt odkrywczą diagnozę tu chodzi, Seidl jest bowiem archiwistą ekstremalnych doświadczeń, a nie bijącym na alarm moralistą. Piwnicy nie traktuje jako klucza do austriackiej podświadomości. Ilustrując zachowania groteskowych postaci, bawi się nie tylko tym stereotypowym, psychoanalitycznym uogólnieniem, lecz także oczekiwaniami widzów, którzy po jego filmach spodziewają się przeglądu perwersji. Wbrew temu, co mu się zarzuca, dla swoich bohaterów nie jest okrutny. Więzi ich w statycznych, zgeometryzowanych kadrach, za pomocą kamery odbiera intymność, ale nie ocenia ich skłonności. Za jego dystansem kryje się próba zrozumienia. Pogarda jest po stronie publiczności – zwłaszcza tej, która od Seidlowskich postaci odcina się histerycznym śmiechem. Dokumenty Austriaka można uznać za współczesne kunstkamery, gabinety osobliwości, które więcej mówią o mentalności widzów niż o prezentowanych „eksponatach”.

„W piwnicy”
(„Im Keller”)
reż. Ulrich Seidl
Austria 2014, 90 min
Against Gravity, 25 września

Zobacz także:

Co nas nie zabije – David Lagercrantz

Jeśli piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami, to czyściec bez wątpienia kontynuacjami powieści. „Co nas nie zabije” Davida Lagercrantza jest zapowiadaną szumnie niczym ślub Kim Kardashian kontynuacją trylogii „Millennium”. Czytaj więcej>>

Młodość – reż. Paolo Sorrentino

Sztuka i komercja, metafizyka i proza życia, banał i mądrość – Paolo Sorrentino w swoim nowym filmie ponownie zestawia ze sobą przeciwstawne światy, dowodząc, jak cienka dzieli je granica. Czytaj więcej>>

Rysy – Traveler

Po zaostrzającej apetyt wakacyjnej EP-ce „Ego” oraz świetnym koncercie na festiwalu Tauron Nowa Muzyka wreszcie ukazał się debiutancki longplay chyba najgorętszego obecnie duetu polskiej elektroniki. Czytaj więcej>>

3 komentarze

Dodaj komentarz

-->