„Ślepowidzenie” – ciemność, widzę ciemność…

Norweski debiutant Eskil Vogt najwyraźniej upodobał sobie wodzenie widza za nos. Począwszy od drobnych fabularnych niuansów po rzeczy poważniejsze, bo jego film z pewnością nie jest tym, czym początkowo się wydaje. Początkowo można mieć wrażenie, że to kolejna depresyjna opowieść o niemożności przystosowania się, postępującej depresji i zamykaniu się w szczelnej skorupie przez niewidomą bohaterkę. Na szczęście tak nie jest, a film Vogta urasta do rangi interesującego poznawczego doświadczenia. Paradoksalnie na świat patrzymy oczami głównej bohaterki Ingrid. A może raczej przez pryzmat jej wspomnień i wyobrażeń, bo w pewnym momencie na dobrą sprawę trudno te dwie rzeczywistości rozgraniczyć.

Zagmatwana narracja, piętrzące się absurdy i trudności z uporządkowaniem fabuły w prosty ciąg przyczynowo-skutkowy – chwilami może to irytować, ale wydaje się, że ten chaos akurat w przypadku „Ślepowidzenia” jest w pełni uzasadniony.

Odczuwamy podobny do kobiety dyskomfort, nie mając pewności, co należy do świata realnego, a co jest wytworem jej imaginacji. Wydaje się, że norweski reżyser hołduje tezie, wedle której ograniczenie sprawności jednego ze zmysłów oznacza wyostrzenie innych. Tak właśnie jest z Ingrid. Im mniej szczegółów pamięta z chwil, kiedy jeszcze widziała, tym bardziej bogaty jest świat jej fantazji. W obu sferach istotną rolę odgrywa jej mąż. Mężczyzna, który po pracy rzuca jedynie zdawkowe „co słychać?”, po czym ucieka w świat erotycznych fantazji. Bo jednym z tematów filmu jest także seksualna frustracja, tak mężczyzny, jak kobiety. Podana chwilami na serio, a momentami w nieco bardziej żartobliwym tonie. Wszystko to służy oddaniu doświadczenia bycia niewidomym.

Obok stanów emocjonalnych jest zatem miejsce na najbardziej prozaiczne, acz kłopotliwe czynności, dzięki czemu czujemy, że jesteśmy bliżej bohaterki (w tej roli niezwykle przekonująca Ellen Dorrit Petersen). Zagmatwana narracja, piętrzące się absurdy i trudności z uporządkowaniem fabuły w prosty ciąg przyczynowo-skutkowy – chwilami może to irytować, ale wydaje się, że ten chaos akurat w przypadku „Ślepowidzenia” jest w pełni uzasadniony.

„Ślepowidzenie”
(„Blind”)
reż. Eskil Vogt
obsada: Ellen Dorrit Petersen, Henrik Rafaelsen
Norwegia 2014, 93 min

Dodaj komentarz

-->