Kato nie tylko na lato. Czyli 15 powodów, żeby odwiedzić Katowice

Jedno z naszych ulubionych miast obchodzi w tym roku 150-lecie. Powodów (innych niż impreza urodzinowa – o której piszemy obok), żeby Katowice odwiedzić, spokojnie znalazłoby się i 150. ale miasta najlepiej odkrywać na własną rękę. My więc podsuwamy wam tylko kilka miejsc i zjawisk, od których warto odkopywanie Katowic zacząć.

Byfyj

byfyj
Zacznijmy od początku, czyli od śniadania. Z Byfyjem, czyli bardzo urokliwą kawiarnią położoną w Nikiszowcu, problem jest taki, że jak zaczniecie, nie będziecie chcieli skończyć. W utrzymanym w stylu nawiązującym do starej kuchni śląskiej wnętrzu można spróbować pysznych, tradycyjnych wypieków, zjeść solidne śniadania i obiady. Byfyjowe tarty z owocami i kruszonką śnią nam się po nocach.

Muzeum Śląskie

Muzeum slaskie
Nowa siedziba muzeum, dopiero od niedawna dostęp- na dla zwiedzających, znajduje się na terenie kopalni „Katowice”. W zeszłym roku jej najniższy poziom słu- żył za tajemniczą przestrzeń sceny Carbon Atlantis pod- czas Nowej Muzyki. Muzeum jednak warto odwiedzić nie tylko podczas festiwalu.

Sztauwajery

sztauwajery
Czyli druga odsłona pop-u- powego baru postawionego w Katowicach przez orga- nizatorów festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Dizajnerska kubikowa konstrukcja za pierwszym razem stanęła na Mariackiej, teraz rozłożyła się w parku miejskim w Dolinie Trzech Stawów. Otoczeni wodą i zielenią zjecie meksykańskie żarcie i posłuchacie muzyki.

Nikiszowiec

nikiszowiec
Gdy już się nadludzkim wysiłkiem woli wyprowadzicie z Byfyja, znajdziecie się na Nikiszowcu. W pierwszej chwili poczujecie się nieswojo, jak na opuszczonym planie filmowym, bo to dawne osiedle robotnicze dla górników kopalni „Giesche” nieskażone jest szyldozą i pastelozą, toczącą polskie miasta. To malownicza, klimatyczna sceneria do spędzenia leniwych przedwieczornych godzin. Aha, jak w którejś z nikiszowskich knajp traficie na danie o nazwie „koryto hajera”, to bierzcie! Niby dla czterech osób, a my najedliśmy się w 14…

Ligota

Ligota
Etymologicznie rzecz ujmując, Ligota to osada założona w na tyle niesprzyjających warunkach, że zwalniana była ze świadczeń podatko- wych, aby jej mieszkańcy mieli szansę się urządzić. Wzmianka o katowickiej Ligocie po raz pierwszy pojawiła się w 1360 r., ale to lata 30. XX wieku ją rozsławiły. Od 1936 r. rozpoczęto tu bowiem budowę osiedla domów wielorodzin- nych w nowoczesnym modernistycznym stylu. Kolonia w Ligocie była pomyślana jako wzór idealnej dzielnicy mieszkaniowej zbudowanej według zasad nowoczesnej urbanistyki i nawiązującej do idei „miasta-ogrodu”. Na osiedlu znajduje się wiele wybitnych realizacji czo- łowych polskich architektów i jego niepowtarzalny klimat pokochacie od pierwszego spaceru.

Festiwale

off
Spacery spacerami, ale do Katowic jeździmy przede wszystkim na festiwale. Off, Tauron, Ars Cameralis to jedne z najciekawszych, od lat trzy- mających najwyższy poziom festiwali w naszym kraju.

Street-Art

mural
Do naszych ulubionych festiwali należy też Street Art Festival, który w tym roku świętował pięciolecie istnienia. Po całych Katowicach rozsiane są fantastyczne realizacje z poprzednich lat. My najbardziej lubimy ten
klasyczny już ROA. No i koniecznie zwróćcie uwagę na te w tunelach pod torami w centrum.

Kukurydze i gwiazdy

Kukurydze
Osiedle Tysiąclecia i Osie- dle Walentego Roździeń- skiego to fenomeny architektury, powiedzielibyśmy, dziwacznej. Czyli takiej, jaką lubimy najbardziej. Kukurydze są najwyższymi budynkami mieszkalnymi w Katowicach. Inspiracją dla architektów Kukurydz, Henryka Buszki i Aleksandra Franty, były bliźniacze wieżowce Marina City wybudowane w Chicago (ale to nie im, lecz wieżowcowi z lat 30., znanemu po prostu jako Drapacz Chmur, Katowice zawdzięczają przydomek „polskie Chicago”). Natomiast Gwiazdy (podstawą budynków jest gwiazda ośmioramienna) są drugimi najwyższymi budynkami mieszkalnymi w Katowicach.

„Pierony”

Pierony
Czasem miejsca najlepiej poznaje się przez historie. Ale nie tę jedną i przez wielkie „h”, ale przez opowieści małe i duże, lokalne i uniwersalne. Czego na Śląsku szukał Goethe? Jak Katowice stały się miastem-ogrodem? Dlaczego praca szkodziła kobiecym duszom? O czym pisali w listach dziadkowie z Wehrmachtu? „Pierony” to reporterska antologia ukazująca historię Górnego Śląska i kształtowanie się górnośląskiej tożsamości. Śląska historia pisana na nowo. Przeczytajcie i zwiedzajcie. Z książką w sercu.

Skarby Skarbka

skarbek
Dom handlowy Skarbek odwiedzamy zawsze z ogromną radością. Wyobrażacie sobie lumpeks zajmujący całe piętro? Takiego klimatu nie poczujecie już prawie nigdzie. W poszukiwaniu naprawdę wyjątkowych zdobyczy warto też przejść się na ulicę Stawową, gdzie na rozstawionych na chodniku straga- nach przebierać możecie w starych książkach i komiksach.

Hipnoza

hipnoza
Istniejący od lat, naprawdę kultowy katowicki Jazz Club. To tu odbywały się pierwsze na Śląsku, przez wielu pamiętane do dziś występy artystów związanych z takimi wytwórniami jak Ninja Tune czy Warp, to tu swoje umiejętności organi- zacyjne zdobywała spora część tauronowej ekipy i to tu też, na afterparty, kończy się każda edycja TNM.

Rialto

Rialto
Kinoteatr Rialto to jedno z najstarszych kin na Górnym Śląsku. powstało w 1913 r. jako Kammer Lichtspiele i od tego czasu wielokrotnie zmieniało nazwę, ale klimat starego, dobrego kina udało mu się zachować niezmieniony.

Ogrody

ogrody
To wcale nie ściema z tymi ogrodami. I historycznie, i współcześnie Katowice kwitną. Ostatnio zakwitły w szklarenkach wspólnie tworzonych przez aktywistów miejskich z grupy Kwiatuchi i mieszkańców Bogucic, Zawodzia, Piotrowic i os. Witosa. Ogrody wypełniły się kwiatami przyniesionymi przez mieszkańców. Sieć szklarni stworzyła Florystyczną Mapę KATO, rejestrującą gatunki hodowane w poszczególnych dzielnicach.

Geszeft

geszeft
Wycieczka na Morcinka 23-25 do Geszeftu to obowiązkowy punkt programu poznawania maista. Śląski, lokal- ny asortyment sprzedawany w tym kawiarnio-sklepo-centrum skłania do rozmów o tym, gdzie się było, kiedy już wróci się do domu. Koszulka z wieżą szybu, etui na telefon z familokiem czy biżuteria z węgla – wszystkie będą wam przypominać o Katowicach w chwilach rozłąki.

Rajza po Kato

Rajza
To interdyscyplinarny projekt kulturalny, współtworzony przez fotografów, streetartowców, projektantów, znawców historii Katowic, aktywistów miejskich i samych mieszkańców. Zaczęli wiosną 2014 r. i do jesieni 2015 będą prowadzili warsztaty, spotkania, cykle plenerowych wystaw i akcji miejskich. Efektem tego dwuletniego przedsięwzięcia jest pięknie wydany przewodnik. Do Katowic warto jechać także po to, żeby spotkać ich mieszkańców.

1 komentarz

Dodaj komentarz

-->