Luna to jedna z najbardziej charakterystycznych i konsekwentnych artystek polskiej młodej sceny alternatywnej. Zarówno pod względem muzycznym jak i wizerunkowym. Podąża w kierunku alternatywnego popu. W produkcji muzycznej wykorzystuje dźwięki kosmosu, planet oraz natury. Spotkałem się z Luną z okazji premiery debiutanckiego albumu „Nocne Zmory”.
„Nocne Zmory” to fajny przewrotny tytuł. Jakie Ty masz sny?
Luna: Świetne pytanie na początek. Tak się składa, że przed naszym wywiadem przeczytałam sobie opowiadanie japońskie, które było właśnie o śnie. Był tam poruszony aspekt, że sny są często szare i nie mają jakiegoś wyrazistego koloru. Nie są nasycone tak jak życie. A mimo wszystko często wydają się one fascynujące i czasami zapadają nam bardziej w pamięć niż jakieś zdarzenie z życia codziennego. Niektóre sny pamiętam przez miesiące, a nawet lata. Jest taki sen z dzieciństwa, który był tak wyrazisty, że cały czas mam gdzieś go w sobie. Muszę przyznać, że moje sny nie mają barw, ale czasami pojawia się jeden charakterystyczny, który dominuje. Przykładem może być kolor krwisto czerwony mojej sukienki. Płytę zatytułowałam „Nocne Zmory”, bo wydaje mi się, że to jest bardzo szeroka metafora. W której można pomieścić koszmary, ale też lęki ziemskie. Są to pewne strachy, które w pewien sposób sobie je przepracowuje. Mam w sobie ciemniejszą stronę, która nie chce mnie opuścić, pomimo tego, że w życiu codziennym jestem pogodną i radosną osobom.
A jak to się dzieje, że zapamiętujesz swoje sny? Ja rzadko kiedy je pamiętam.
Luna: Nauczyłam się tego i wypracowałam w sobie zapamiętywanie snów przez ich zapisywanie. Często jest tak, że śni mi się coś bardzo dziwnego i charakterystycznego, ale kiedy budziłam, się do życia to je zapominałam. Dlatego zapisuje je sobie w postaci dziennika. Jednak forma nagrywania ich na dyktafon jest łatwiejsza – opowiadam je sobie. Jest to dosyć zabawne, kiedy je odsłuchuję.
Czy każdej nocy masz sny?
Luna: Dawno nie było takiego dnia, aby nic mi się nie śniło. Bardzo dużo mam tych snów, co jest też czasem męczące. Czasami mam wrażenie, że przez to nie odpoczywam. Sen jest, momentem regeneracji a ja mam, wrażenie jakbym przeszła maraton po przebudzeniu.
Nie bez powodu pytam o sny, ponieważ to właśnie dzięki nim stworzyłaś swój debiutancki album. Czy są one wyimaginowane, czy jednak mają coś wspólnego z rzeczywistością?
Luna: To ciekawe, bo jedno z drugim się czasami łączy. Na pewno moje sny nawiązują do życia. Moja podświadomość jest w nich obecna. Sny są dla mnie narzędziem do głębszego poznania siebie i obserwowania swojego otoczenia. W snach znajduję rozwiązania na jakieś sytuacje. Znam, powód moich snów co pomaga mi znaleźć odpowiedzi, jeśli są w nich negatywne emocje. Ułatwiają mi one sobie z nimi poradzić. Fajnie, że za ich pomocą możemy się więcej dowiedzieć o sobie.
Czy to o czym śpiewasz, jest fikcją czy doświadczeniem?
Luna: Pół na pól. Czerpię ze swoich doświadczeń, tylko że mnie tak nie kręci, sztuka bazowała tylko na doświadczeniu. Lubię wplatać element fikcji, snu czy wyobraźni. Wydaje mi się, że wtedy to jest ciekawsze. W ten sposób również można opowiadać o rzeczywistości. Moje piosenki są opowieścią o rzeczach bardzo ziemskich. W sposób odrealniony pokazuję realność.
W swojej muzyce wykorzystujesz magię. Wplata się w piosenkach kosmos. Chciałbym, zapytać jak ważna w Twoim życiu jest ezoteryka?
Luna: Jest dla mnie narzędziem do sztuki, z której korzystam. Na początku astrologia była moją pasją i zajawką. Czasami lubię znajomym postawić horoskop. Nie traktuję tego, aż tak na poważnie. Ezoteryka jest bardzo szerokim pojęciem i bardzo mnie fascynuje. Bardzo wiele można wyczytać z ludzkich dłoni i gestów. To fascynujące jak wiele one mówią o nas. Astrologię staram się też przekładać na moją muzykę. Jest też fajnym narzędziem do poznania siebie. Od zawsze mnie kręciła duchowość. Moja mama jest też taką osobom i sfera ducha była obecna w moim życiu od dzieciństwa. Medytuję i poznaję techniki radzenia sobie ze stresem i myślami.
Nie bez przyczyny pełnia jest Twoją ulubioną fazą księżyca…
Luna: Tak jest to moja ulubiona faza – czas pełni we wszystkim. Celebracji, radości momentu kulminacyjnego. Bardzo lubię ten czas i wpatrywać się w księżyc. Mam bardzo dużo energii w tym czasie. Potrafię całą noc nie spać. Księżyc bardzo wpływa na nasze życie. Kto może powiedzieć, że chociaż raz nie spał podczas pełni księżyca? Jestem przekonana, że każdy z nas miał problemy z zaśnięciem.
Czego możemy spodziewać się po klipie „Nocne Zmory”?
Luna: Było bardzo dużo planów na ten klip. Mieliśmy go kręcić na Islandii i to było moje marzenie, mam nadzieję, że jeszcze uda mi się tam pojechać lub zagrać tam koncert. Mogę zdradzić, że ten klip jest współczesną reinterpretacją obrazu ryciny Goi – „Gdy rozum śpi, rodzą się demony”. Bez wątpienia ten obraz zainspirował mnie do stworzenia całego albumu. Rycina przedstawia człowieka, który zasnął nad książką i nad jego głową pojawiły się leśne zwierzęta mroczne, które zapanowały nad jego umysłem i duszą. Będzie to pierwszy klip, w którym będą tancerze i będzie dużo organicznego ruchu. Nawiąże w nim do mojej ulubionej epoki, jaką jest barok.
Co byś chciała przekazać za pomocą tego albumu?
Luna: Chciałabym przenieść moich słuchaczy na inną, odrealnioną planetę. Pozwolić im na chwilę oderwać się od ziemi. Od tego, co jest tu i teraz. Poprzez niecodzienne dźwięki, nigdzie nie wykorzystane, a także liryczne teksty zapraszam do mojego świata, w którym wszystko jest możliwe.
A jakie będziemy odczuwać emocje w Twoim innym świecie?
Luna: Myślę, że uczucie światła, wewnętrznego ukojenia oraz spokoju. Moje piosenki są zdecydowanie smutne. Mają w sobie trochę mroku i niepokojących odczuć, ale przepracowują emocje, to nie jest smutna płyta. W życiu realnym brakuje nam oderwania, w mojej muzyce i sztuce można to znaleźć.
A czego słuchasz prywatnie?
Luna: Słucham dużo muzyki elektronicznej, ale też trochę klasycznej. Moim ulubionym artystą jest Nick Cave. Bardzo lubię go słuchać, bo przenosi mnie do innej przestrzeni. Moje myśli są, wtedy w zupełnie innym świecie. Tak samo Björk. Tego waśnie szukam w muzyce. Jest ona dla mnie w pewnym rodzaju medytacją. W moim albumie można ją znaleźć.
Byłaś pierwszą polską artystką, która pojawiła się na bilbordzie na Times Square w związku z kampanią dla Spotify, o której pisaliśmy. Jakie to uczucie?
Luna: Jest to niesamowite uczucie. Była to jedna najbardziej niespodziewanej sytuacji w moim życiu. Często w mojej karierze muzycznej planuje sobie różne rzeczy, sama na nie wpływam i mniej więcej wiem, jak to wyjdzie. Propozycja współpracy ze Spotify pojawiła się znikąd, ponieważ przed tą kampanią nie pisałam piosenek w języku angielskim. Pojawiła się od nich propozycja, bo spodobała się im moja muzyka i mój wizerunek w związku z napisaniem piosenki po angielsku. Pomyślałam, że utwór „Zgaś” fajnie by było przetłumaczyć. To był mój debiut otwarcia w karierze międzynarodowej. Czego efektem było pojawienie się mojego wizerunku na Times Square. Nie spodziewałam się tego. Wiedziałem, że wyjdzie ten singiel po angielsku i mogę się dostać na listy muzyczne zagraniczne, ale to przerosło moje oczekiwania. Była to cudowna niespodzianka.
Czy promocji albumu „Nocne Zmory” będzie towarzyszyć trasa koncertowa?
Luna: 26 kwietnia w klubie Niebo w Warszawie odbędzie się premierowy koncert na, który zapraszam. Bardzo mi się marzy trasa koncertowa, ale półki co zagramy jeszcze na festiwalach wakacyjnych. Mam nadzieję, że jesienią uda się zrealizować pozostałe koncerty. Bardzo lubię śpiewać dla ludzi, jest to zupełnie inna energia. Lubię wpatrywać się w swoich słuchaczy na scenie.
W jakim nurcie muzycznym chcesz się dalej rozwijać?
Luna: Bardzo lubię eksperymentować. Nie wiem, jeszcze co pojawi się na kolejnych albumach. Jestem w trakcie wypracowania swojego stylu, ale myślę, że będę eksperymentować z różnego rodzajem instrumentami. Może pójdę bardziej w stronę medytacyjną. Bliskie mi są także rzeczy etniczne. Z drugiej strony chciałabym pójść też w coś bardziej elektrycznego, klubowego. Czas pokaże, jedno z drugim można połączyć. Mam bardzo dużo nowych pomysłów. Marzy mi się połączenie muzyki elektronicznej z żywymi instrumentami z orkiestry.
Zdjęcia: Materiały prasowe