O ile książek o uzależnieniach od alkoholu i narkotyków powstały dziesiątki, o tyle problem lekomanii właściwie nigdy, przynajmniej w polskiej literaturze, nie był szerzej podejmowany.
Choć rzadko się o tym mówi publicznie, nadużywanie leków psychotropowych może prowadzić do równie spektakularnych upadków co np. heroina. Udowadnia to Juliusz Strachota, który sam siebie nazywa w wywiadach ćpunem. Przez lata niszczył swoje życie tabletkami szczęścia, głównie xanaxem. W fikcyjnej, ale opartej na osobistych doświadczeniach powieści o ułudach relaksu dostarczanego przez leki nie ma litości ani dla siebie, ani dla lekarzy. Wypisując na potęgę psychotropy, niczym się nie różnią od dilerów i są zdaniem autora współwinni uzależnienia. Głównego bohatera, Juliana, poznajemy, gdy nafaszerowany tabletkami przesypia na ławce własny ślub z kobietą, która później zrobi karierę w telewizyjnych programach śniadaniowych.
Swoją słabość do wyrobów farmaceutycznych tłumaczy stresem pourazowym i atakami paniki, będących konsekwencją potrącenia przez samochód. Na co dzień ten niespełniony artysta, absolwent fotografii, pracuje na umowę o dzieło w redakcji „Legend Miejskich”. Z powodu uzależnienia jego głównym zajęciem są jednak wizyty u kolejnych lekarzy, od których za pomocą różnych wydumanych historii, gróźb i błagań wyciąga recepty na xanax. Jego styl życia jest niezwykle kosztowny, musi zatem również zmagać się ze skąpym pracownikiem lombardu, u którego regularnie zastawia swój dobytek, a także z przedstawicielem firmy pożyczkowej, prześladującym go w celu odzyskania rosnącego długu. Choć losy Juliana są przedstawione w groteskowej formie i opisane dosadnym językiem, to powieść ma większe ambicje niż bycie zbiorem gagów i tragikomicznych anegdot. To uniwersalne studium przypadku osoby uzależnionej, bezradnej i mimo wielu ludzi wokół pozostawionej samej sobie. Osoby, która wskutek mechanizmu samooszukiwania i głodu „cienia sensu” zatraca się całkowicie za pomocą legalnych i łatwo dostępnych środków. Kiedyś egzystencjalne lęki leczyła religia, dziś dużo szybciej robi to xanax. Szybko czyta się również tę książkę, która choć momentami wydaje się zbyt monotonna, jest ciekawym i świeżym głosem w nurcie literatury używkowej.
„Relaks amerykański”
Juliusz Strachota
Korporacja Ha!art
Zobacz także:
Love – reż. Gaspar Noé
Jak mało w kinie potrzeba, by wywołać oburzenie i wzbudzić kontrowersje. W 2015 roku wystarczy pokazać w 3D niesymulowane sceny seksu, penisa w wzwodzie i ejakulację wprost w publiczność, by zostać uznanym za prowokatora i hochsztaplera. Czytaj więcej>>
We Are Your Friends – reż. Max Joseph
Najciekawsze „We Are Your Friends” jest wtedy, kiedy główny bohater tłumaczy, w jaki sposób muzyka działa na organizm człowieka. Czytaj więcej>>
Tych jaśniejszych punktów na „Work It Out” jest więcej, a co ważniejsze – trudno się od nich uwolnić. I nawet nie chcę za bardzo zastanawiać się dlaczego. Czytaj więcej>>
37 komentarzy