We Are Your Friends – film z muzyką, przy której nawet Zac Efron rusza się tak, jakby nie był z drewna.


Warning: Invalid argument supplied for foreach() in /home/valkea/domains/aktivist.pl/public_html/wp-content/themes/aktivist/inc/single-rating.php on line 30

Najciekawsze „We Are Your Friends” jest wtedy, kiedy główny bohater tłumaczy, w jaki sposób muzyka działa na organizm człowieka.

Przedstawia przy tym sztuczki, które muszą znać didżeje, by nakłonić ludzi do tańca. Zdradza tajniki swojej pasji, zarażając nią widza. Oglądamy więc, jak basy pobudzają mięśnie w okolicach pasa, bit początkowo bliski rytmowi pracy serca szybko przyspiesza razem z nim, zaś regularny takt powoduje podrygiwanie nóżek. Dowiadujemy się też, że żeby odnieść sukces, didżej musi znaleźć w tłumie ofiarę: osobę, którą za pomocą muzyki da się zmanipulować na tyle łatwo, by sama wyszła przed szereg, zatańczyła samotnie na parkiecie i przetarła drogę kolejnym śmiałkom. Nikt, kto zajmuje się w tym filmie muzyką na poważnie, nie ma wątpliwości, że to czysta matematyka. Ciekawe, jak „We Are Your Friends” wyglądałoby, gdyby bohaterami nie byli wielbiciele muzyki elektronicznej, tylko radiowego popu? Czy producenci odpowiadający za piosenki bite na sztancy, które nieznośnie wrzynają się w głowę i nie chcą jej za nic w świecie opuścić, także mają swoje matematyczne równania, dzięki którym osiągają taki efekt?

„We Are Your Friends” nie jest pomyślane jako film o doli i niedoli muzyka. Cole (Zac Efron) nie jest kolejnym niespełnionym artystą czekającym, aż ktoś łaskawie raczy dostrzec jego talent. Jest zakochany w muzyce, na którą patrzy okiem analityka: utwory rozbiera na sample, sample na takty, takty na dźwięki. Muzyczną gramatyką posługuje się z wprawą naukowego olimpijczyka. Problemem jest jednak to, że coś stoi na przeszkodzie, by złożył z niej własne, autorskie zdanie.

„We Are Your Friends” to film z gatunku coming of age. Bohater będzie musiał dorosnąć i jako człowiek, i jako didżej. Twórcy postarali się, by proces ten odbywał się w rytmie porywającej muzyki i w realiach znanych nie tylko młodzieży, ale też nieco starszym Piotrusiom Panom. Nie obejdzie się bez wódy, PCP, przypadkowego seksu, ecstasy i plwocin, a więc iluzorycznych przepustek do wolności i niezależności.

Pojawi się kilka ckliwych wątków, udających, że są zakorzenione w rzeczywistości, jak choćby praca głównego bohatera u ubezpieczyciela chcącego zarobić na ekonomicznym kryzysie. Spotkanie z nim, śmierć przyjaciela, zranione uczucia i zbyt wysokie ambicje – znamy aż za dobrze tę wyliczankę czynników mających wpływ na przemianę bohatera. „We Are Your Friends” to fabularnie nic nowego, podane jednak w nieogranej formie i przy akompaniamencie wpadającej w ucho muzyki. Ta ostatnia czyni zresztą w filmie cuda: w jej takt nawet Zac Efron rusza się tak, jakby nie był z drewna.

„We Are Your Friends”
reż. Max Joseph
obsada: Zac Efron, Emily Ratajkowski, Wes Bentley
USA 2015, 96 min
28 sierpnia, Monolith Films

Zobacz także:

Love – reż. Gaspar Noé

Jak mało w kinie potrzeba, by wywołać oburzenie i wzbudzić kontrowersje. W 2015 roku wystarczy pokazać w 3D niesymulowane sceny seksu, penisa w wzwodzie i ejakulację wprost w publiczność, by zostać uznanym za prowokatora i hochsztaplera. Czytaj więcej>>

The Maccabees – Marks to Prove It

Ten londyński kwintet zawsze był raczej obietnicą niż jej spełnieniem. Grają od dziesięciu lat, ich oficjalny debiut pojawił się na rynku, gdy nowa rockowa rewolucja właśnie wydawała agonalne tchnienie, co wtedy budziło obawy o sens istnienia kolejnej gitarowej kapeli. Czytaj więcej>>

Jesień z serialami. Nowe amerykańskie produkcje, które warto mieć na oku

Wśród zapowiedzi amerykańskich stacji telewizyjnych jest kilkadziesiąt premierowych tytułów. Wiele z nich zniknie po pierwszym sezonie, sporo jest też typowych formatów o dzielnych policjantach, lekarzach i innych przedstawicielach służb, dzięki którym cała Ameryka może rano spokojnie zjeść płatki. Czytaj więcej>>

968 komentarzy

Dodaj komentarz

-->