Gangrene – You Disgust Me


Warning: Invalid argument supplied for foreach() in /home/valkea/domains/aktivist.pl/public_html/wp-content/themes/aktivist/inc/single-rating.php on line 30

Ciemno, brudno, najarane

Co mogłoby być najgorszą recenzją lokalu, do którego miałbym zamiar zaprosić rodzinę na niedzielny obiad, nie jest już tak odstręczające, ba, potrafi nawet zachęcić, kiedy wybieram się na koncert. Od nowoorleańskich, jazzowych spelunek pierwszej połowy XX wieku po współczesne, pofabryczne parkiety pod techno-logiczne harce – większość tego, co w muzyce szczere, radykalne i warte uwagi, wykuwało się właśnie w półmroku, nieporządku i dymie. O czym mówi narrator w introdukcji do trzeciego krążka duetu Gangrene, nie tak łatwo znaleźć już tego typu miejsca. Przeważająca część społeczeństwa woli się bowiem bawić pod czujnym okiem przemysłowych kamer, w czułych objęciach zakazów i przymusu. I podobnie jest ze środowiskiem hiphopowym – dzisiejsi raperzy, didżeje czy producenci lepiej znają chłód hotelowej klimy niż ulic o zmroku, a zaszczane, otagowane zaułki oglądają częściej w serialach niż w rzeczywistości. Kiedy jednak oczy się zmęczą od blasku, a uszy od wymuskanych, krystalicznie czystych brzmień, każdego nachodzi czasem ochota, żeby skręcić w ciemną uliczkę.

Jeden z najbardziej charakterystycznych producentów przełomu milleniów, rapujący beatmaker Alchemist oraz również parający się obiema tymi dyscyplinami młodszy brat Madliba ukrywający się pod pseudonimem Oh No nigdy nie bali się ubrudzić swoich śnieżnobiałych nike’ów. Jak dzieciaki chętnie wręcz wskoczą w nich w kałużę błota, benzyny i niemożliwych do zidentyfikowania substancji pochodzenia organicznego. Pięć lat temu, kiedy powołali do życia swój wspólny projekt, zaczęli nagrywać swoisty odpowiednik kina eksploatacyjnego w wersji audio. Od nazwy, której wpisanie w Google kończy się przeglądem obrzydliwości gorszym niż wejście na stronę Rotten.com, przez wykorzystanie sampli prezentujących pełne spectrum znaczenia słowa „psychodeliczny”, aż po przejarane ciągi skojarzeń, które służą im za zwrotki – Al’ i Oh nagrywają rap, który sprawdziłby się jako ścieżka dźwiękowa do wczesnych filmów Wesa Cravena.

Z tego właśnie względu firma Rockstar Games powierzyła im zapewne stworzenie sporej części soundtracku do „GTA V”, a ich najnowszy album ma ogromny potencjał narracyjny. Obaj atmosferę stawiają ponad logiką, świetnie trzymają balans pomiędzy brzydotą a liryzmem, a z ciętych z winyli gitar, klawiszy i dęciaków potrafią budować i jazzowy groove, i etniczny trans, i rockowy wygar. Jeśli jeszcze dodamy do tego, że gościnnie pojawiają się tu Action Bronson, Evidence, Havoc czy – nieodżałowany – Sean Price, trudno odrzucić zaproszenie do tego… wstrętnego, pomazanego kibla. To tylko pół godziny. I choć ciuchy śmierdzą później jak po wizycie w lotniskowej palarni, spodnie ubłocone są do kolan, a co przykleiło się do podeszwy, lepiej nie dociekać, to głowa wciąż się kiwa w miarowym rytmie. Szelmowski uśmieszek przypomina natomiast czasy małolackich eskapad wszędzie tam, gdzie wchodzić nie wolno. Bo mama mówiła, że ciemno, brudno, najarane.

Gangrene
„You Disgust Me”
Mass Appeal

Zobacz także:

Co nas nie zabije – David Lagercrantz

Jeśli piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami, to czyściec bez wątpienia kontynuacjami powieści. „Co nas nie zabije” Davida Lagercrantza jest zapowiadaną szumnie niczym ślub Kim Kardashian kontynuacją trylogii „Millennium”. Czytaj więcej>>

Młodość – reż. Paolo Sorrentino

Sztuka i komercja, metafizyka i proza życia, banał i mądrość – Paolo Sorrentino w swoim nowym filmie ponownie zestawia ze sobą przeciwstawne światy, dowodząc, jak cienka dzieli je granica. Czytaj więcej>>

Rysy – Traveler

Po zaostrzającej apetyt wakacyjnej EP-ce „Ego” oraz świetnym koncercie na festiwalu Tauron Nowa Muzyka wreszcie ukazał się debiutancki longplay chyba najgorętszego obecnie duetu polskiej elektroniki. Czytaj więcej>>

Dodaj komentarz

-->