Dotrzymać kroku miłości

Mijacie się codziennie. W autobusie, w ulubionej kawiarni, na korytarzu uczelni. Wymieniacie uśmiechy i spojrzenia, ale wstydzicie się zagadać. Albo zupełnie inaczej. Wcale się nie znacie, mimo że prawie codziennie jesteście kilka kroków od siebie. Nowa randkowa aplikacja Happn pomoże wam przeciąć ścieżki. Po co się mijać, skoro można się spotkać.

Nie jestem królową internetowych aplikacji. Trochę im nie ufam. Happn kusi mnie jednak swoim hasłem, które w wolnym tłumaczeniu brzmi „odrobina realności w wirtualnym świecie”. Rozumiem więc, że za sprawą najnowszych technologi stara się zaspokoić najstarszą potrzebę na świecię. Potrzebę miłości. Happn to trochę taka internetowa swatka, bo wybrańca szuka w najbliższej okolicy. I wbrew pozorom nie jest leniwa. Wręcz przeciwnie jest wnikliwa. Ale od początku.Znacie wiersz Szymborskiej „Miłość od pierwszego wejrzenia”? W liceum karmią nim nasze zgłodniałe serca. Mi najbardziej zapadł w pamięć wers: „Może trzy lata temu/ albo w zeszły wtorek/pewien listek przefrunął/ z ramienia na ramię?”. Strasznie to rozbudzało moją nastoletnią wyobraźnie. Bo może faktycznie ten wymarzony ukochany sekundę temu wstał z tej parkowej ławki, a może minął się ze mną właśnie w drzwiach i żadne z nas jeszcze nie wie, że kiedyś będziemy nierozłączni. Szymborska nie mogła wiedzieć o Happn. Za pewne i tak by uznała, że jest za mało romantyczne. Czasy się zmieniają i trzeba się do nich dostosować. Nie ma co liczyć na to, że miłość sama cię znajdzie. Trzeba szukać. Najlepiej jak najbliżej, żeby na długo nie trzeba było się rozłączać.

 

 

Happn uruchamiam pełna lęków. W końcu aplikacja pokazuje innym gdzie bywam. Na szczęście robi to w dobrej wierze. Jej pomysłodawcy doszli do wniosku, że tym co sprawia, że ludzie do siebie pasują nie koniecznie są podobne zainteresowania, które i tak większość zmyśla, ale miejsca, które się odwiedza. I muszę przyznać, że coś w tym jest. Częsty bywalec małej kawiarnii na Starym Mokotowie na pewno ma więcej ze mną wspólnego niż przypadkowy chłopak, który po prostu lubi książki, amerykańskie filmy i świeże figi. Okazuje się, że już pierwszego dnia przecięłam swoje ścieżki z czterema mężczyznami. Jeden z nich to mój sąsiad, którego widuję z psem, drugiego chłopaka faktycznie kojarzę z knajpy reszta pewnie pracuje w pobliżu. Spodobał mi się szczególnie ten z kanjpy, od dawna już nosiłam się z zamiarem zagadania do niego, więc wysyłam mu znak, że jestem zainteresowana. Pozostałych zaznaczam sobie serduszkiem i zaczynam obserwować. Po kwadransie od Marka, chłopaka z kawiarni, dostaje piosenkę „Walk on the wild side” Lou Reeda. Happn połączone jest ze Spotify’em, więc ci co bardziej nieśmiali mogą podjąć grę za pomocą muzycznych tytułów. Wchodzę w taką konwencję, bo wydaje mi się bezpieczna. Zalotnie wysyłam mu „Sunday morning” Velvet Underground. W końcu zwykle przecinam z nim ścieżki w niedzielę. Do wieczora kontynuujemy zabawę muzyczną. Po klasykach przychodzi czas na nowości. Nie chodzi już tylko o tytuły, ale też o same dźwięki. Muzycznie jesteśmy naprawdę blisko.

 

AI_tel_regardecoté_PlVosges_Alisson

 

To jak bardzo blisko jesteśmy nie muzycznie okazuje się następnego dnia. Z Markiem przecinam ścieżki 20 razy. Ten sam spożywczy, ten sam przystanek, ławka w parku. Wiersz Szymborskiej zdarza się na moich oczach. Może i pod technologiczną kontrolą, ale kto by na to zwracał uwagę. W końcu miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy. Nawet aplikacji.

Happn jest dostępne na iPhone, Androida oraz Windows Phone.

Dodaj komentarz

-->