Można klasycznie, szlakiem pierwszych Piastów. Można niezależnie, z plecakiem albo na rowerze. A można też zupełnie bez ruchu. Zza stołu miasta zwiedza się komfortowo. Mapą są zmysły, przewodnikiem kubki smakowe. Trasa zależy od ilości miejsca w brzuchu, a jej trudność od odwagi. Gołąbki, zimne nóżki, kaszanka. Cała Polska na talerzu.
Starówka jest sztuczna i słodka, lukrowana. Trochę jak wuzetka z bitą śmietaną z proszku. Nad Wisłą bywa zimno, nóżka w galarecie. Praga niebezpieczna, jak nasza wódka. Trzeba sporo wypić, żeby zrozumieć jej fenomen. Wola robotnicza, tłuczone ziemniaki, schabowy i mizeria. Menu z Warszawy pewnie jest ciężkostrawne, ale sporo mówi o mieście, przez które przetoczyły się ruskie pierogi, niemieckie kiełbaski i jajka po wiedeńsku. Każdy na naszym talerzu zostawił ślad. Michał i Magda z Eat Warsaw i Eat Cracow postanowili się nimi przespacerować. W towarzystwie turystów oczywiście.
Między ząbkami
– Na co dzień zajmuję się oprowadzaniem po Warszawie. Kiedy gotowanie zrobiło się modne, pomyślałem, że warto byłoby zająć się tym tematem również w mojej branży. Tak powstał pomysł na dwie wycieczki: „Wodka tour” i „Eat tour”, które miasto pokazują przez dno szklanki i między ząbkami widelca – tłumaczy Michał. Jedzeniem zajmuje się Magda, z zawodu tłumaczka i amerykanistka, z pasji blogerka kulinarna, wódką Michał, który zanim jeszcze zaczął organizować poświęcone jej wycieczki, zauważył, że wizyta w tradycyjnym polskim barze jest ulubioną atrakcją turystów. – Baliśmy się trochę nazwy „Wodka tour”, bo kojarzy się ona bardziej z chodzeniem po barach i upijaniem się niż degustowaniem alkoholu. Postanowiliśmy jednak zaryzykować. Chcemy odczarować mit o Polakach pijących na umór i pokazać kulturę i tradycję picia – opowiada Michał. W programie jest kilka barów i sześć, siedem wódek do spróbowania. Każda zupełnie inna i niepowtarzalna. – Turyści dziwią się, że można być koneserem wódki. Dla nich wódka to przezroczysty alkohol, który dolewa się do drinków i którym upijają się ludzie na dzikim wschodzie. Są zaskoczeni, że świat wódki jest taki kolorowy. Pijemy różne rzeczy, od wódek codziennego użytku, które każdy Polak zna, po wódki, które kosztują ponad 100 złotych za pół litra – dodaje. O dziwo, największym wyzwaniem było znalezienie w Warszawie czy Krakowie baru, który serwuje dobrą wódkę. – Większość miejsc ma podpisaną umowę z producentem. Zwykle tym samym – tłumaczy.
cały tekst znajdziecie w Aktiviście online tu!