Bas, hormony i techno Zamilskiej

Jeszcze kilka tygodni temu jej nazwisko znane było tylko wąskiemu gronu osób związanych z muzyką elektroniczną. Nagle, w ciągu trzech dni o Zamilskiej zrobiło się głośno.

Skrzynkę mailową zalały propozycje bookingów, a na Fejsie obcy ludzie chcą być jej znajomymi. Wszystko dlatego, że wrzuciła do sieci jeden kawałek. „Quarrel”.

Wyobraź sobie, że przed pójściem spać publikujesz w internecie swój utwór zrobiony w domowym zaciszu. Poza ludźmi z najbliższego otoczenia właściwie nikt nie wie, że coś tworzysz. Kawałek ląduje w sieci dlatego, że zostajesz zaproszona na wrocławski Canti Illuminati Festival, prezentujący najciekawsze zjawiska w polskiej muzyce elektronicznej. Potrzebna ci „wizytówka”. Następnego dnia rano budzisz się, odpalasz komputer i na głównej stronie Onetu widzisz siebie. Na wyświetlaczu w telefonie co chwilę mrugają obce numery, skrzynkę mailową zapchały propozycje bookingów i pytań od nieznajomych, na Facebooku masz kilkadziesiąt powiadomień i zaproszeń od obcych ludzi. Brzmi to trochę niewiarygodnie. A jednak zdarzyło się naprawdę, i to na polskim podwórku. Żeby było ciekawiej, wcale nie chodzi o plastikową blondynkę ze sztucznymi cyckami, a o Natalię Zamilską – dziewczynę ze Śląska, która robi techno.

Pokaż, co potrafisz
Z debiutantami najczęściej jest tak, że nagle wszyscy chcą wiedzieć wszystko na ich temat. Tyle tylko, że Zamilska mówić o sobie za bardzo nie chce. Konto na Fejsie zablokowała. – Ludzie nie wiedzieli, co o mnie pisać, więc zaczęli kopiować informacje z mojego prywatnego profilu. Stworzyli mój życiorys na zasadzie głuchego telefonu – mówi z niechęcią Natalia. Pochodzi z Zawiercia i obecnie przygotowuje się do obrony dyplomu na kierunku Animacja Społeczno-Kulturalna na Uniwersytecie Śląskim. Przez długi czas związana była z Fundacją Kultury Audiowizualnej „Strefa Szara”, gdzie współtworzyła kilka projektów. Jednym z nich był Exterritory – przegląd najciekawszych zjawisk na niezależnej scenie muzycznej Europy Środkowej i Wschodniej. Uczestniczyli w nim zarówno uznani muzycy, jak i debiutanci.

DSC_4771

Zamilskiej udział w tym projekcie pozwolił rozwinąć skrzydła i dodał pewności siebie. Powoli zaczęła przebijać się z zupełnego undergroundu na klubowe sceny. Prowadziła również Akademię AV, czyli warsztaty audiowizualne z tworzenia muzyki na bezpłatnych programach. Kilka miesięcy temu zostawiła cieszyńską [wcześniej nie ma nic o Cieszynie] przeszłość za sobą i przeprowadziła się do Katowic, by poświęcić się własnym pomysłom. – Było, minęło – mówi Natalia. – Po latach wpadek, tworzenia przeróżnych projektów i przede wszystkim ciężkiej pracy nagle coś wybuchło. Czas zrobić coś po swojemu – deklaruje. Dzisiaj świadomie odchodzi od glitchu i trip-hopu, które kiedyś tak ją fascynowały. Woli bas i gęste brzmienia. Efekt tej ewolucji usłyszymy na przełomie kwietnia i maja, bo nakładem Bocian Records oraz Mik Musik ukaże się jej debiutancki album zatytułowany „Untune”.

Więcej o Zamilskiej przeczytacie w najnowszym Aktiviście.

Dodaj komentarz

-->