Półki komiksów: Nowe serie

Półki komiksów to cykl propozycji zagospodarowania waszych wnętrz. A jeśli akurat macie dość pojedynczych albumów, to sprawdźcie te pięć nowych serii. Ich pierwsze tomy bardzo dobrze rokują, każąc wyczekiwać kolejnych części.

Deadly Class


Bezdomny wyrzutek trafia do szkoły dla morderców. Fachu uczą się w niej dzieci yakuzy, mafii i gangów. Choć chłopak początkowo nie chce zostać asasynem, to zaczyna jednak grać, jak mu każą… Zawiązanie akcji jest dość mętne logicznie, ale „Deadly Class” szybko wciąga dzięki ciekawej fabule i efektownym rysunkom. Na pierwszym planie są rozterki głównego bohatera i próby jego odnalezienia się w nowym środowisku. Kumple, dziewczyny, zadania ze szkoły. Całkiem fajnie się to czyta. Komiks przywozi na myśl serial „Beverly Hills 90210”, przy czym bogate dzieciaki zastąpiono zabójczymi. Na podstawie serii zrealizowano serial telewizyjny. Zdecydowanie do sprawdzenia, co będzie dalej.

All-New Wolverine

Pierwszy zeszyt tej serii sprzedał się w USA w blisko 120 tysiącach egzemplarzy. Każdy chciał zobaczyć, jak X-23 zastąpi Logana i założy kostium Wolverine’a. Kolejne odsłony historii „Cztery siostry” (polskie wydanie zbiera w jednym wszystkie jej sześć zeszytów) sprzedawały się już o ponad połowę gorzej. A szkoda, bo im dalej, tym X-23 radziła sobie coraz lepiej, stając się pełnoprawną Wolverine. Komiks wciąga, akcja trzyma w napięciu, album kończy się efektowną voltą. Fabuła nie jest specjalnie odkrywcza – nie jest to jednak zarzut. Główna bohaterka postanawia pomóc siostrom, które są nie tylko morderczyniami, ale też jej klonami. Stworzyła je korporacja specjalizująca się produkcji nowoczesnej broni. Dziewczyny miały być nieczułymi maszynami do zabija, ale zbuntowały się i uciekły. Całość narysowana jest estetyczną i dość dynamiczną kreską. Amerykanie nie polubili specjalnie kolejnych przygód X-23 (sprzedaż dalej spadła), ale „Cztery siostry” dobrze rokują na przyszłość. Do sprawdzenia, co będzie dalej.

Jessica Jones: Wyzwolona

Jessica Jones to była superbohaterka gorszego sortu (wprawdzie była w Avengers, ale mało kto ją kojarzy), która postanowiła zdjąć kostium i zostać prywatnym detektywem. Nie używa supermocy, rozwiązuje codzienne problemy zwykłych ludzi. Wcale nie jest jednak jej łatwiej niż w przypadku inwazji z kosmosu czy akcji superłotrów… Jones ma też dziecko, którego ojcem jest Cage, kuloodporny ziomek z getta. W pierwszej odsłonie „Wyzwolonej” dominują dwa wątki: jednym jest śledztwo, które prowadzi do terrorystycznego spisku, drugim problemy rodzinne głównej bohaterki, która ukrywa noworodka przed ojcem. Oba wątki mocno splatają się w iście gordyjski węzeł, a Jones staje się wręcz Antygoną, która nie ma dobrego wyjścia z sytuacji. Bendis napisał bardzo przekonującą i wciągającą historię, warstwa graficzna duetu Michael Gaydos (rysunki) i Matt Hollingsworth (kolor) wypada kapitalnie. Zdecydowanie do sprawdzenia, co będzie dalej.

Royal City

Jeff Lemire lubi eksplorować w swojej twórczości zagadnienia związane z wyobcowaniem i lokalną społecznością. Skupia się na emocjach i relacjach między bohaterami. Z tego względu Royal City wydaje się jego dziełem idealnym. Akcja dzieje się w prowincjonalnym miasteczku, do którego po latach powraca pisarz. Jego ojciec jest w szpitalu. Miasteczko podupada, bo lokalna fabryka jest na skraju bankructwa. Jej tereny chce wykupić deweloper. Lemire komplikuje sąsiedzko-rodzinne relacje, każdy ma jakiegoś trupa w szafie, pojawia się też element nadnaturalny. Narracja jest niespieszna, ale dość dużo się dzieje. Pierwszy tom jest w dużej mierze wprowadzeniem do rzeczywistości Royal City. Sporo zagadnień zostało na razie jedynie zasygnalizowanych, a ich potencjalne znaczenie bywa z tego powodu rozmyte. Przez to fabule brakuje nieco napięcia. Drugi tom rekompensuje to jednak z nawiązką. Większość akcji jest retrospekcją, która pozwala inaczej spojrzeć na wydarzenia z pierwszego tomu. Zdecydowanie do sprawdzenia, co będzie dalej.

Fear Agent

Agenci Strachu to elitarny oddział, który miał bronić Ziemię przed inwazją z kosmosu. Heath Huston był jednym z nich. Teraz błąka się samotnie po kosmosie, zalewając się whiskey. Jest typem twardziela, zgorzkniałego macho, ale to w dużej mierze maska, pod którą skrywa dobre serce i poczucie odpowiedzialności. Jego przygody to klasyczne sci-fi z wojnami ras i robotów, inwazjami i tajnymi spiskami, rakietami i laserami… Pierwszy tom serii „Fear Agent” wyróżnia z masy podobnych produkcji główny bohater, humor i sposób poprowadzenia opowieści. Rick Remender pisze przygodówkę, ale jej szkieletem są mitologiczne zmagania dobra ze złem, które ubrano w kostium powieści awanturniczej w nieco westernowym wydaniu. Co ważne, fabuła nie zgłasza pretensji do bycia czymś więcej niż dobrą rozrywką. Bardzo fajnie wypada też warstwa graficzna, dynamiczna i estetyczna. Pierwszy tom ma ponad 200 stron i siłą rzeczy miejscami spada napięcie, a niektóre sceny zdają się ciągnąć. Niemniej jednak komiks czyta się szybko i sprawnie. Do sprawdzenia, co będzie dalej.

Tekst: Łukasz Chmielewski

-->