Nieustępliwość życia – wystawa Ursuli Mayer

Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski

Na wystawie Ursuli Mayer duchowość spotyka się z nowoczesną wiedzą technologiczną, a żywioły z przemysłowymi artefaktami. O tym, czym pachnie glina i dokąd zaprowadzi nas posthumanoidalny awatar, opowiada kuratorka wystawy „Co nas przetrwa”, Anna Czaban.

Rozmawiała: Olga Wróbel

Tytuł pierwszej indywidualnej wystawa Ursuli Mayer w Polsce został zaczerpnięty z wiersza Philipa Larkina.

Z miłosnego poematu, który kończy się słowami „What Will Survive of Us is Love” (Tylko miłość nas przetrwa). U nas tytuł jest otwarty: „Co nas przetrwa”; umożliwia różne odpowiedzi. Jedną z nich jest zoe, w rozumieniu koncepcji filozofki Rosi Braidotti, którą się inspirowała artystka, oznaczająca nieustępliwość życia jako taką, bez podziału na to, co ludzkie, rozumowe, zwierzęce czy organiczne. Przewodnikiem po ekspozycji będzie minipowieść science fiction napisana przez Brytyjkę Rachel Hill. Prowadzi ona widza przez kolejne sale wystawy, wchodząc w relacje z poszczególnymi jej elementami. Wchodzimy w mikroświat SF, posthumanizmu oraz planu filmowego. Ujawniło się tutaj kinematograficzne myślenie artystki, która pracowała nad wystawą tak, jak pracuje się nad filmem.

Co zobaczymy w salach zamku?

Wystawa została stworzona w istniejącej przestrzeni i do niej dostosowana. Każde z pięciu pomieszczeń poświęcone jest innemu żywiołowi: ogniowi, ziemi, wodzie, powietrzu i akaszy, zwanej także eterem, znanej w tradycji wschodniej. Jedną z inspiracji był wygląd buddyjskich świątyń – ich kamienne ściany są często ciemne, osmalone dodatkowo przez ogień świec. Na wystawie Mayer widoczne jest to szczególnie w pierwszej sali, której ściany zostały pomalowane popiołem, w innych zastosowaliśmy glinę bądź mieszankę gliny i popiołu. Sprawia to, że pojawia się dodatkowa warstwa wrażeniowa – zapachy spalonego drewna i geosminy, odpowiadającej za specyficzną woń ziemi po deszczu. W przestrzeniach wystawy pojawia się też awatar – performerka będąca swoistym symbolem postczłowieka, unowocześnioną wersją człowieka-cyborga, o którym pisała Donna Haraway w „Manifeście cyborga”. Zresztą całą wystawę możemy potraktować jako hybrydalny organizm, którego sercem jest dwumembranowa pompa przemysłowa, pompująca przez system metalowych arterii wodę i powietrze. W przestrzeni wystawy obecne są też sigile (symbole oznaczające każdy z żywiołów), dla których inspiracji dostarczyły zarówno tradycyjne symbole wschodnie, jak i infografiki umieszczone w instrukcji obsługi pompy. Znajdziemy też w jednej z prac sanskryckie mantry. Ponoć sanskryt jest językiem idealnym do programowania… Duchowość spotyka się zatem z nowoczesną wiedzą technologiczną i wszystko łączy się ze sobą.

Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski

To przenikanie uwidoczniło się też w technicznej warstwie wystawy, w której przygotowanie zaangażowany był liczny zespół.

Tak, w przygotowaniu ścian pomogły nam kolektywy Vabalas i Mr. Clay z Litwy. W sali poświęconej wodzie centralnym elementem jest wspomniana dwumembranowa pompa, dostarczona przez partnera wystawy. Pompowana przez nią woda spłynie do glinianych naczyń, które pod wpływem wilgoci zaczną wydzielać specyficzny zapach. Przygotował je dla nas Mateusz Grobelny. Przypominają wypalone pnie drzew bądź inne organiczne formy – serce, organy wewnętrzne. To glina z dużą ilością żelaza, stąd jej ciemna barwa. Obiekty były wypalane w piecu dołowym razem liśćmi i gałązkami, by uzyskać odpowiedni zapach.

Dokąd prowadzą rurki serca-pompy?

Do „pokoju serca”, bo tak nazywamy też przestrzeń poświęconą żywiołowi powietrza. Zobaczymy w nim projekcję wideo wykonanego metodą tomografii laserowej, wyglądającej jak kolorowa abstrakcja. W rzeczywistości jest to skan zwierzęcego serca. Jedna z pierwszych inspiracji, które pojawiły się w kontekście tej wystawy, to praktyka medytacyjna heartfulness, skupiająca się na kontrolowaniu rytmu serca, pozwalająca uspokoić się i osiągnąć harmonię. Jest też aspekt naukowy – otóż każdy organ ludzki wytwarza pole elektromagnetyczne. Największe wytwarza serce, które jest o wiele bardziej unerwione niż mózg. Odczuwane emocje powodują innego rodzaju bicie serca i wpływają przez to na wytwarzane przez ten organ pole elektromagnetyczne. Prowadzone są badania nad tym, w jaki sposób pole elektromagnetyczne ludzkiego serca może wpływać na pole elektromagnetyczne Ziemi i odwrotnie. Braidotti pisze, że nieustępliwy pęd życia, czyli zoe, przekracza śmierć ciała i nieustannie krąży w innych bytach. Kwantowa teoria świadomości także mówi o przekraczaniu śmierci ciała, o nieskończonym życiu ruchu atomów, które stanowiły ludzką świadomość.

Ursula Meyer Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski

Został jeszcze jeden pokój.

Ostatnia przestrzeń to eter, akasza, czyli przestrzeń, która wszystko spaja; w niektórych tłumaczeniach słowo to oznacza też dźwięk. Nieprzypadkowo więc usłyszymy tu sześciokanałową kompozycję muzyczną – stworzoną przez izraelską artystkę o polskich korzeniach, Na’amę Zisser – sprzężoną z odgłosem tłoczonego przez serce-pompę powietrza. To przestrzeń, w której można się wyciszyć, rozpłynąć. Według fizyki kwantowej akasza jest polem energetycznym, tzw. polem punktu zerowego, i obejmuje wszystko, co istnieje, transportując, gromadząc i przechowując wszystko, czego doświadczamy. 

A więc co z nas pozostanie?

Hmm… Jeśli nie miłość, to, cytując Roberta Macfarlane’a, „plastik, świńskie kości i ołów 207, stabilny izotop będący produktem rozpadu radioaktywnego uranu 235”.

Część wystaw CSW możecie nawet teraz oglądać w internecie.

 

-->