Książka: “Angole”

City i cydr

„Jeżeli nie układało ci się w domu, to tym bardziej nie ułoży ci się na emigracji” mówi jedna z bohaterek reportażu Ewy Winnickiej. Przez ostatnie dziesięć lat do Wielkiej Brytanii wyemigrował ponad milion naszych rodaków. Wszyscy, niezależnie od wieku, płci, miejsca urodzenia i wykształcenia, przyjechali w jednym celu. Zarobkowym. Ograbić albo zarobić. Zależy od temperamentu. Winnicka po wydanych trzy lata temu „Londyńczykach”, którzy opowiadali o powojennej emigracji, wraca na Wyspy, żeby spojrzeć, jak radzą sobie „nowi kolonizatorzy”, jak nazywa ich reporterka. Określenie nie jest przypadkowe, bo Polacy z perspektywy tytułowych Angoli są właśnie najeźdźcami. Nie rozumiejącymi kultury, nie baczącymi na zastane prawa, przeprowadzającymi tzw. „inwazję polską”. Ale czy wszyscy?

W reportażu Winnickiej, który ma misterną mozaikową konstrukcję znajdziemy zarówno tych, którzy z sukcesem pootwierali w Anglii biznesy i zrobili kariery, jak i tych, którzy nie znaleźli tam tego ekonomicznego raju, którego się spodziewali, i stoczyli się na dno. Ich życiorysy ubrane w krótkie, esencjonalne reportaże przeplatają się ze sobą tworząc emigracyjny kolaż. Kolaż różnorodny i wbrew stereotypom wcale nie taki smutny. Bohaterowie Winnickiej przeżywają swoje wzloty i upadki, ale trwają. Nowa emigracja nie ma manier przedwojennej, nie ma swojego przywiązania do tradycji i patriotyzmu, ale ma determinację. Czasem trudną do zrozumienia i pokrętną, ale godną podziwu. Anglia to nie rajska wyspa. To dziki teren, którzy trzeba sobie zaorać i wykarczować. Przetrwają najsilniejsi. A zapłatę dostaną w funtach.

„Angole”
Ewa Winnicka
Czarne

Dodaj komentarz

-->