Jak dziwnie oglądać jednego z najlepszych komików na świecie, który gawędzi sobie o popsutym kocie jednej z najpopularniejszych artystek pop. Oczywiście wszystko z uśmiechem na twarzy, ale mam dziwne wrażenie, że John Cleese po występie u Grahama Nortona nie stał się ulubionym Brytyjczyiem Taylor Swift.