„Wiedźmin. Zatarte wspomnienia” – recenzja

Komiks oparty na grze The Witcher okazuje się równie dobry jak proza Andrzeja Sapkowskiego o Wiedźminie.

Choć komiksowe franczyzy jak Star Wars potrafią być przyzwoitą rozrywką, to zwykle jedynie żerują na popularności oryginału. Od tej reguły są jednak wyjątki i jednym z nich jest album „Zatarte wspomnienia”. To czwarta już odsłona komiksów bardziej opartych na trylogii gier The Witcher niż na prozie Andrzeja Sapkowskiego. Wcześniejsze trzy albumy niczym nie porywały. Zmienił to dopiero Bartosz Sztybor, który jako szef narracji w CD Projekt (wydawcy gier i licencji komiksowych) nie tylko napisał scenariusz, ale i wybrał rysownika (Amad Mir) i kolorystkę (Hamidreza Sheykh) tak, by odpowiadali stylowi jego opowieści. Efekt jest zaskakująco dobry. Sztybor stworzył historię, która jest jednocześnie nowoczesna w wydźwięku i na wskroś wiedźmińska w duchu literackiego oryginału.

Scenarzysta nie tylko świetnie czuje ducha prozy Sapkowskiego, stawia też pytania, które w sadze wisiały nad Wiedźminem jak katowski topór, i znajduje na nie odpowiedź. Poruszane problemy mają etyczny i ontologiczny charakter. Nie chodzi wyłącznie o partykularne wybory, balans pomiędzy dobrem a złem, ale o zasady konstytuujące międzyludzkie interakcje i świat. Jednym z elementów decydujących o tragizmie Wiedźmina jest specyfika jego zawodu – ma być skutecznym zabójcą potworów. Co jeśli wybije już wszystkie? Wiedźmiński fach sprawia też, że ludzie się go boją i nienawidzą. Co jeśli znajdzie w końcu przyjaciela? Ile poświęci dla niego?

Zadanie, jakie ma wykonać bohater, jest drugorzędne. Celem jest opowieść o człowieku, który na każdym kroku widzi, że otaczająca go rzeczywistość pęka w szwach, będąc iluzją, i który nie pasuje do nowych czasów, reprezentując minione wartości. Dramat został rozpisany wielopoziomowo: indywidualnie i rodzinnie (przyjaźń, miłość rodzicielska), politycznie i społecznie (działania władzy, opinia społeczna), docześnie (relacje hic et nunc) i matafizycznie (wartości). W komiksie antagonistami wiedźmina są burmistrz, która uosabia władze i sferę profanum, oraz zdemenciały czarodziej, który reprezentuje sacrum. Choć łowca potworów rozbija to lokalne przymierza tronu i ołtarza, wyzwalając tym samym mieszkańców od zagrożenia i traumy, to okazuje się, że tylko on był zainteresowany prawdą, z którą ani interes publiczny, ani jednostkowy nie był zgodny. Dzięki tym zabiegom Sztybor może nie tylko efektownie i na wiele sposób pokazać, że ludzie chcą kłamać i być okłamywanymi. Przede wszystkim jego scenariusz zyskuje zaskakująco dużo odniesień do rzeczywistości, a fantasy staje się jedynie wygodnym kostiumem do pokazywania współczesnych problemów czy dylematów, jak kreacja wizerunku w mediach społecznościowych i celebryckie standardy estetyczno-behawioralne. To maskowanie rzeczywistość i przebieranie ją w kostium fikcji pozwala czytać komiks zarówno uniwersalnie, jak i bardzo konkretnie, doszukując się w nim właśnie konkretnych śladów z codzienności.

Opowieść o ostatnim zleceniu wiedźmina utkana jest z mikrosytuacji i mikronarracji, które budują świat sprzeczności: i słodki, i gorzki, i prawdziwy, i zmyślony. Świat, w którym autofikcja jest nie tylko atrakcyjna i pociąga, ale urasta do rangi nadrzędnej wartości. Tylko w wiedźminie jest wola dociekania i konfrontacji, reszta woli zadowolenie nawet kosztem oszukiwania się. Co ważne, działania bohatera (podobnie jak w literackim oryginale) cechuje pewien fatalizm i alienacja, smutek i poczucie porażki. Wydźwięk historii dobrze podkreśla warstwa graficzna, zwłaszcza ciemne, stonowane i w dużej mierze sino-zimne barwy.

 „Zatarte wspomnienia” śmiało mogłoby trafić do zbioru opowiadań, w których w 1985 roku zadebiutował Wiedźmin.

Wiedźmin. Zatarte wspomnienia
sc. Bartosz Sztybor, rys. Amad Mir, kol. Hamidreza Sheykh
Egmont 2021

-->