Kiedy Łukasz Hendzel postanowił produkować czapki, w ten pomysł wierzyli on i jego dziewczyna. Specjaliści, którzy mieli zająć się podwykonawstwem, byli nastawieni zdecydowanie mniej entuzjastycznie. Bo kto słyszał o bejsbolówkach robionych ręcznie i w pojedynczych egzemplarzach?
W Warszawie rzemieślników jest coraz mniej, a czapników można policzyć na palcach jednej ręki. Kiedy Łukasz opowiadał im o swoim pomyśle, wszyscy odsyłali go z kwitkiem, twierdząc, że szycie jego projektów nie ma sensu. – Wielokrotnie słyszałem: niech pan lepiej tego nie robi, kto to będzie kupował… – wspomina Hendzel i przyznaje, że większość rzemieślników to emeryci albo ludzie, którym do emerytury niewiele brakuje. Nie są otwarci na współpracę. Robią własne rzeczy, na niedużą skalę. Nierzadko już tylko z przyzwyczajenia, by utrzymać swoje miejsce pracy, a nie z chęci zysku. Trudno się więc dziwić, że nie pałali entuzjazmem, gdy pojawił się ktoś, kto chciał ich przekonać do zupełnie nowego pomysłu. W końcu jednak Łukaszowi udało się znaleźć przychylnie nastawionych ludzi i warsztat zaopatrzony w odpowiednie maszyny do szycia, prasy, zgrzewarki. Następnie, aby móc rozpocząć działalność, trzeba było stworzyć wykrojniki, prototypy i formy. Początkowo wieloma rzeczami Hendzel zajmował się sam. Rysował na tekturze elementy czapek, wycinał je i zszywał, by zobaczyć, jak wszystko będzie wyglądało. Dziś nie ma już na to wszystko czasu, ale wciąż na własnej skórze testuje prototypy. Chce wiedzieć, czy nie uwierają albo nie drapią.
Do polówki
Wszystkie czapki Paris+Hendzel Handcrafted Goods, a teraz także kapelusze powstają z naturalnych, wysokogatunkowych tkanin i zgodnie z zasadami rzemiosła. Bo tradycja ma dla Łukasza ogromne znaczenie. Może dlatego zdecydował, że w nazwie marki pojawią się rodowe nazwiska rodziców (Paris to panieńskie nazwisko matki, Hendzel – nazwisko ojca), a logotypem zostaną dwa lwy trzymające w łapach lustro. To rodzinny herb szlachecki z 1370 roku – Prawdzic. Tradycji kapeluszniczych jednak w rodzinie nie było. Chyba że uznamy za takie młodzieńczą słabość samego Łukasza do czapek z daszkiem. – Kiedy miałem kilkanaście lat, nosiłem czapki bez przerwy. Do polówki, opuszczonych spodni i na łysą głowę – śmieje się Hendzel, który dziś ma długie włosy i ubiera się o wiele bardziej szykownie. – Należałem do środowiska rapowego. Czapki były nieodłącznym elementem stroju, ale nie bejsbolówki z mocno wygiętym daszkiem, czyli tzw. „wpierdolki”, ale pięciopanelówki, bo to był w końcu polski rap – tłumaczy. To właśnie pięciopanelówki są jednym z bestsellerów marki. Jak sama nazwa wskazuje składają się z pięciu fragmentów tkaniny, i daszka. Wyposażone są także w podszewki, co jest rzadkością. Inne firmy tego nie robią, bo to zwiększa koszty – trzeba kupić drugi materiał, uszyć kolejną formę. Za to wygląda to porządnie. Podobnie jak skórzane paski do regulacji rozmiaru czapek i precyzyjnie dobrane nici. Miękkość nadają nakryciom głowy specjalne gąbki.
Pamiętnik z wakacji
Oprócz czapek w ofercie Paris+Hendzel Handcrafted Goods znajdziecie bejsbolówki (nie wysokie, ze sztywnymi przodami, jak te noszone przez koszykarzy, ale miękkie, łatwo uginające się), a od niedawna także kapelusze fedora z króliczej wełny. Wszystkie mają swój numer i są przepięknie opakowane. Łukasz jest bowiem także grafikiem, właścicielem studia projektowego, które specjalizuje się w kreowaniu komunikacji wizualnej, brandingu oraz w web designie. Przydaje się to w prowadzeniu czapkarskiej marki. Hendzel samodzielnie projektuje nie tylko czapki, zdobiące je nadruki i naszywki, ale i wszystko, co jest z nimi związane. A wspólnie z dziewczyną wymyśla koncepcje kampanii reklamowych swojej marki. Jeden z lookbooków zrobili np. podczas wyprawy do Indonezji. – To trochę jak pamiętnik z wakacji – śmieje się i opowiada, że w fajnych miejscach po prostu wyciągali aparaty i robili zdjęcia. Ich czapki też dużo podróżują. Ostatnio wysyłali zamówienie na Sri Lankę, do Singapuru i do Los Angeles. Ale produkty Henzel są też noszone w Berlinie, Zurychu czy Helsinkach. Ich zadowoleni właściciele przesyłają później swoje zdjęcia, które następnie trafiają na fanpage i Instagram Paris+Hendzel Handcrafted Goods. – Cieszymy się, że czapki przynoszą ludziom radość. Po to je robimy – mówi Łukasz.