Panowie majsterkowiczowie

Wymyślają, tworzą i kombinują. Płynnie łączą technologie cyfrową i analogową. Pod szyldem PanGenerator udowadniają, że nowe media da się dotknąć.

Niech nikogo nie zmyli nazwa, PanGenerator to tak naprawdę czterech panów generatorów: Piotr Barszczewski, Krzysztof Cybulski, Krzysztof Goliński oraz Jakub Koźniewski. Każdy z trochę innego świata. Pierwszy jest specem od technologii programistycznych, drugi ma dyplom z kompozycji i aktywnie współtworzy współczesną scenę muzyczną, trzeci żyje wśród algorytmów i interaktywnych instalacji, a czwarty dzieli czas między agencję reklamową a nowe media. Razem założyli kolektyw, którego celem jest łączenie dizajnu i sztuki z nowymi technologiami. Godzinami mogą rozmawiać o układach scalonych, programowaniu i miniaturyzacji. W wydzielonej pracowni przy Hożej, gdzie jeszcze kilka lat temu mieściła się warszawska fabryka serów, zapach ementalera i goudy został zastąpiony charakterystycznym dźwiękiem drukarki 3D. Pod ścianą w kilku kartonach schowane są starsze projekty PanaGeneratora – m.in. Dodecaudion, czyli brylasty kontroler muzyczny, który pozwala przekształcić ruch ciała na dźwięk; znany z Centrum Nauki Kopernik projekt Konstelakcja; stelaż orkiestry smartfonowej, który jeszcze niedawno był „sceną” dla 17 telefonów dogrywających dźwięki do basu Krzysztofa Cybulskiego, a także Tactilu – małe urządzenie pozwalające przekazywać dotyk na odległość. Nad większością projektów pracują wspólnie pod szyldem PanaGeneratora. – Czasami trudno dojść do tego, kto co wymyślił. Nie mamy sztywnie ustalonych ról. Działamy kolektywnie i staramy się razem myśleć nad koncepcją – tłumaczy Jakub Koźniewski.

Niewielka pracownia, która kiedyś służyła za damską przebieralnię, dzisiaj jest laboratorium przyszłości. Ważniejsza niż produkcja okazuje się idea. – Część wynalazków to wynik eksperymentów i ciekawości. Materializowanie się idei daje nam ogromną satysfakcję i radość. Nie bawimy się w zakładanie firmy i rozwijanie biznesu – dodaje Jakub. Jedna z ostatnich prac PanaGeneratora to Naclumi – naszyjnik wyświetlany z projektora. Biżuterii tak naprawdę nie można dotknąć, kupić, ubezpieczyć czy sprzedać. To wzór małych projekcji świetlnych, które przesyłane są za pomocą oprogramowania przez czujniki projektora wielkości iPhone’a 4. Neclumi reaguje na ruch i dźwięk, w zależności którą opcję wybierze użytkownik. Taka software’owa biżuteria na razie jest eksperymentem, ale jednocześnie skłania do zastanowienia, czy kiedykolwiek będziemy w stanie zamienić atomy złota na fale świetlne i ozdabiać się czymś, co materialnie nie istnieje. Niestety, projekt jest tylko prototypem i (na razie) nie zobaczymy go na ciałach trendsetterów. Na szczęście inną pracę PanaGeneratora można nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć w Muzeum Historii Żydów Polskich. Stoi tam Macrofilm, instalacja łącząca cyfrową technologię z tradycyjnymi metodami przeglądania zbiorów. Zwiedzający wyszukuje fiszkę w szafce przypominającej analogowy katalog biblioteczny. Następnie przykłada ją do drewnianego panelu, w którego centrum znajduje się czytnik i kółko umożliwiające „sterowanie” treścią. – Zależało nam na tym, aby instalacja angażowała widza – tłumaczy jeden z twórców. Dotyk to chyba główny obszar zainteresowań PanaGeneratora. Ma duże znaczenie, nowe technologie bowiem bardzo ten zmysł zaniedbują – dodaje Jakub.

Dodaj komentarz

-->