Ona i on
Jeśli przegapiliście pochodzący z Sheffield duet Slow Club, to nie ponieśliście jakiejś druzgoczącej straty. Rebecca Taylor i Charles Watson zaczynali w okolicach 2009 r. od dość naiwnych, ale nawet urokliwych indiefolkowych piosenek. Od tych brzęczących akustykami, śpiewanych damsko-męskim dwugłosem beztroskich kawałków przeszli stopniowo do hałaśliwego, ale melodyjnego rock’n’rolla, a następnie do eleganckiego retro popu. „Complete Surrender” to, póki co, ukoronowanie tej transformacji. Coraz więcej w twórczości Slow Club melancholii, dojrzałości nie tylko emocjonalnej, ale też twórczego okrzepnięcia, pewności siebie. W wypracowaniu szlachetnego brzmienia pomógł im producent Colin Elliot, znany ze współpracy z Richardem Hawleyem, szanowanym na Wyspach folkowym bardem. To dzięki niemu na płycie pojawiły się aranżacyjne inkrustacje smyków i dęciaków, a Taylor rozwinęła skrzydła w roli northernsoulowej divy. Szkoda jednak, że pod tymi wszystkimi warstwami blichtru brakuje trochę prawdziwych emocji. Daleko im co prawda do kuriozalnie bombastycznej Lany Del Rey, otwarcie koniunkturalnego Marka Ronsona czy do grupy She & Him, dyskontującej medialną sławę Zooey Deschanel, ale poczucie lekkiej ściemy gdzieś tam kąsa ucho. Bo że można inaczej, udowodniła nieraz choćby powracająca w tym roku Adele.
Slow Club
„Complete Surrender”
Caroline Music