Czy potrafisz nie robić absolutnie nic przez 90 minut? Odłóż telefon, wyłącz komputer. Z nikim nie rozmawiaj, niczego nie dotykaj. Po prostu siedź. “Zrelaksuj swój mózg” nawołują organizatorzy konkursu, w którym przez półtorej godziny zamrażasz wszystkie czynności, obserwując galopujący dalej świat.
“Nicnierobienie” jako bunt wobec świata
Czemu ma służyć takie “świadome leniuchowanie”? Przede wszystkim – odpoczynkowi. Prawdziwemu odpoczynkowi. Twoja głowa nie odpoczywa, gdy leżysz z czipsami na łóżku oglądając pudelka i śmieszne koty. Nafaszerowana natłokiem zbędnych informacji, potrzebuje całkowitego zrelaksowania. Pobądź więc sam ze sobą, aby oswoić się z własnymi myślami, oddalić się od zewnętrznego świata. Dopiero w tym stanie będziesz mógł dostrzec, jak bardzo tego potrzebowałeś i jak wiele czynników konsumpcjonistycznego świata rozprasza cię na co dzień.
Próbę całkowitego odcięcia się od konsumpcji podjęli hippisi w latach 60 XX wieku. Opowiadali się oni za stworzeniem utopijnych wspólnot całkowicie odizolowanych od społeczeństwa. Nie byli jednak prekursorami ruchów antagonistycznych do konsumpcjonizmu. Już w XVII wieku John Locke zalecał każdemu odnalezienie swojego loci vacuii. Było to puste miejsce, które powinien mieć każdy człowiek pragnący pozostać niezależny od umów społecznych i danego społeczeństwa.
Precedens dla wszystkich krytyków zepsutej nowoczesności ustanowił Jean Jacques Rousseau, proponując zatracanie się jedynie w rozkoszach intelektualnych przemyśleń podczas długich, samotnych spacerów. Zwrócił on uwagę na prostą zasadę: jeśli warunkiem szczęścia jest zmniejszenie dystansu między naszymi pragnieniami, a ich realizacją, należy zmniejszyć nasze pragnienia.
Całkowite wycofanie się z życia pełnego ekranów nie jest możliwe. Warto jednak zdać sobie sprawę z faktu, że konsumpcjonizm, ze swoim agresywnym obliczem, stara się zdominować inne dziedziny naszego życia, a stając się hiperkonsumpcjonizmem – zniewala.
Uzależnieni od elektronicznych urządzeń obywatele Korei Południowej zbierają się w parku w mieście Seoul, by wziąć udział w konkursie, podczas którego nie powinni robić absolutnie nic. Zrelaksowanie mózgu – hasło przewodnie ma na celu unaocznienie tego, w jakim stopniu codziennie obciążamy swoją głowę niekoniecznie potrzebnymi czynnościami, informacjami i aktywnościami.
Swoją akcję nazywają prowokacją kulturową. Źródłem inspiracji stał się prawdopodobnie Kalle Lasn, który w swojej książce “Culture Jam” definiuje tę prowokację jako przedsięwzięcie mające na celu “obalenie struktur władzy i wprowadzenie zasadniczych poprawek do stylu, w jakim będziemy żyć w XXI wieku”
Zwolennicy poglądów Lasna walczyli z konsumpcjonizmem w bardziej aktywny sposób: zaklejali reklamy, wlepiali naklejki “TŁUSZCZ” na produktach sieci fastfoodowych, a także klikali w każdą napotkaną reklamę, co powodowało generowanie kosztów po stronie reklamodawcy. Koreańczycy pragną zwrócić uwagę na to, że nuda może być równie kontrrewolucyjna. Nie robienie niczego, jako forma ataku, zaskakuje i przyciąga mocniej, niż opór i posługiwanie się tymi samymi narzędziami, co zwolennicy agresywnego marketingu.
Oczywiście, przywrócenie zdrowego pluralizmu, gdzie wartości ludzkich jest wiele, a konsumpcja stanowi tylko jedno z zachowań, nie będzie łatwe i natychmiastowe, jednak organizacja wydarzeń tego typu sprawia, że żyjemy coraz bardziej świadomie i krok po kroku oswajamy się z możliwością zmiany życia i otwartej krytyki kultury konsumpcyjnej.
Aby wyleczyć bolączki hiperkonsumpcjonizmu niezbędny jest taki opór, który pomoże kapitalizmowi zająć się znowu realnymi potrzebami świata, zaspokajającego potrzeby, nie zaś zajmującego się ich kreowaniem.