Dwa lata temu wyjechała na wakacje do Japonii. I zakochała się bez pamięci. Dzięki fascynacji Krajem Kwitnącej Wiśni Monika Misiak-Kołsut stworzyła markę „MoMi-Ko”. Najnowsza kolekcja White Lab No5 to wariacja na temat kimona, świetnie wpasowująca się w aktualne trendy.
Monika Japonię znała przede wszystkim z książek Murakamiego, filmów Kurosawy i mody Yōjiego Yamamoty. A ponieważ kocha podróżować (po powrocie z jednej wyprawy od razu planuje kolejną), postanowiła zobaczyć ten kraj na własne oczy. Odwiedziła Tokio, Kioto i Osakę, przez dwa tygodnie chłonąc klimat tych miejsc. To wystarczyło, by przesiąknąć nim na dobre i zacząć projektować w japońskim duchu.
Barwne ptaki
– Na samej tylko Takeshita-dori, czyli ulicy Harajuku w najmodniejszej dzielnicy Tokio, inspiracji jest tak dużo, że wystarczyłoby na wiele kolekcji – wspomina Misiak-Kołsut, absolwentka Międzynarodowej Szkoły Kostiumografii i Projektowania Ubioru w Warszawie. – Pojawiają się ludzie ubrani, a właściwie przebrani, tak by za wszelką cenę wyróżnić się z tłumu i znaleźć w centrum uwagi. To zjawisko zupełnie niespotykane w Polsce – dodaje projektantka. Jej pierwsze kolekcje powstały przede wszystkim w oparciu o stroje subkultur młodzieżowych. Kolorowe, obfitujące w nadruki – niekiedy dość infantylne, o nietypowych, zgeometryzowanych fasonach, wśród których prym wiodły długości mini. Stały się znakiem rozpoznawczym stylu dizajnerki i zdobyły uznanie na licznych konkursach dla młodych twórców oraz podczas kolejnych edycji polskiego tygodnia mody: na wybiegu Fashion Week Poland mogliśmy oglądać kolekcje SS14, AW14/15 i SS16. W tej ostatniej – zatytułowanej „Let’s play Mahjong” – można było już dostrzec wpływy nie tylko streetwearu, ale przede wszystkim tradycyjnego japońskiego stroju. Punkt wyjścia stanowi kimono, które staje się pretekstem do eksperymentowania z konstrukcją współczesnych strojów – eleganckich koszul, kamizelek oversize, warstwowych sukni czy szerokich spodni kulotów.
Biała metka
Mniej awangardowym odpowiednikiem tych wybiegowych propozycji jest najnowsza kolekcja „MoMi-Ko”, piąta z kolei stworzona na potrzeby łatwiejszej w odbiorze, a tym samym świetnie sprzedającej się linii White Lab (z ang. biała metka, bo właśnie takie wszyto w stroje z tej serii, kolekcje pokazowe mają metki w kolorze granatowym). Także i w tym przypadku projektantka dekonstruuje kimonowe fasony, ale nowe ubrania nadają się do noszenia na co dzień. W kolekcji znajdziemy więc spódnice i sukienki z niezliczoną ilością zakładek budzących skojarzenia z origami, koszule z podwójnymi małymi kołnierzykami czy swetry o szerokich rękawach wykonane z cienkich, miękko układających się na sylwetce dzianin. Z propozycjami wybiegowymi łączą je autorskie nadruki przedstawiające kamienie, klocki i inne elementy potrzebne do popularnej japońskiej gry zwanej mahjong. Nic tu nie jest bowiem tak całkiem serio. Jak na tokijskiej ulicy.
484 komentarze