Komiks: „Spust, czyli pamiętnik onanisty pasjonata”

Sztuka kręcenia śmigłem

Weź odpychającego bohatera, wymyśl mu obleśne i przygnębiające przygody. Narysuj. Tak mógłby brzmieć przepis na najgorszy komiks świata, ale Joe Matt tworzy z tych składników bardzo ciekawy album. „Spust, czyli pamiętnik onanisty pasjonata” to autobiograficzna powieść graficzna o skąpym, raczej wrednym egoiście, który zamiast rysować komiks zgrywa sobie pornole, wycinając z nich twarze i tyłki facetów. Przy tak spreparowanym materiale może bić dzienne rekordy orgazmów, a potem sikać do butelki. Tak jest wygodniej, gdy mieszka się w kilka osób i do łazienki robi się kolejka… Komiks nie jest jednak zapisem upadku współczesnego mężczyzny. To raczej przegląd trudów, wyzwań i pułapek, z jakimi musi poradzić sobie facet. Bohater szamoce się pomiędzy własnymi oczekiwaniami wobec życia, a tym, czego oczekuje od niego społeczeństwo. Nie radzi sobie. Jego życie staje się karykaturą. Zamiast myśleć o przyszłości, jest chorobliwie skąpy. Zamiast być plejbojem, onanizuje się cały czas. Matt opowiada w sposób brutalny i dosadny, z autoironią i cynizmem. Choć w komiksie można doszukać się błędów warsztatowych, to i tak jest to pozycja obowiązkowa nie tylko dla tych, którzy wieczorami przy darmowym porno z sieci autoafirmują swoje psychosomatyczne ja.

„Spust, czyli pamiętnik onanisty pasjonata”
Joe Matt
Timof Comics

1 komentarz

Dodaj komentarz

-->