Organizatorzy tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes poczynają sobie coraz śmielej. Zaledwie kilka dni temu pisaliśmy o konflikcie imprezy z portalem streamingowym Netflix, którego produkcje nie zostały dopuszczone do rywalizacji konkursowej o Złotą Palmę. Teraz okazuje, że zakazane będą także inne rzeczy, na przykład robione sobie samodzielnie telefonem zdjęcie, czyli selfie.
Autorem zakazu jest nie kto inny, ale dyrektor artystyczny Cannes 2018, Thierry Frémaux, który negatywnie wypowiadał się na temat robienia selfie także w poprzednich latach. Nikt jednak go nie posłuchał, więc sięgnął po ban totalny.
Trywialny aspekt tego aktu i wynikający z tego nieład, który spowalnia moment czerwonego dywanu, sprawia, że spada jakość całego doświadczenia – powiedział Frémaux w wywiadzie dla magazynu “Le Film Français”.
Nie wiadomo jak festiwal będzie sobie z nim radził. Szczególnie, że nie jest zakazane robienie zdjęć, ale tylko selfie. Czy gwiazdy światowego kina będą udawać, że fotografują coś innego? Czy przy wejściu będą konfiskować kijki do selfie, lub zaklejać kamery w telefonach, jak w niektórych nocnych klubach?
.@Festival_Cannes is playing a very dangerous game, trying to take the precious “selfie” away from vainglorious celebrities. I fear for their welfare! #selfieban pic.twitter.com/IMCaR3TqAn
— Oscilloscope Labs (@OscopeLabs) March 23, 2018
The Cannes Film Festival has banned the “Ridiculous and Grotesque” act of taking a selfie on the red carpet: https://t.co/NIaDEi7uSl pic.twitter.com/pCt4v0R7I3
— W magazine (@wmag) March 23, 2018
Kolejną zmianą w regulaminie festiwalu, możliwe, że znacznie ważniejszą, niż zachowanie na czerwonym dywanie, są pokazy prasowe. Zazwyczaj odbywały się one w ciągu dnia przed oficjalnymi premierami, a później obowiązywało embargo na publikację tekstów, do czasu po premierze. Teraz pokazy zniesiono całkowicie – dziennikarze obejrzą film dopiero wieczorem wraz z gośćmi festiwalu, co Frémaux uzasadnia “wzmocnieniem atrakcyjności premier i totalnym suspensem”, a dziennikarze idiotyzmem. Nie dość, że swoje recenzje będą musieli pisać w pośpiechu po nocach, to na premiery dostaną się zapewne tylko redaktorzy większych tytułów – reszta będzie musiała oglądać filmy następnego dnia rano.
1 komentarz