R’n’b nie ma w Polsce łatwego życia. Ostatnie lata przyniosły pewien odświeżający powiew, ale przez długi czas gatunek ten sprowadzał się do żartu z Ewą Sonnet w tle. Wydany 15 lat temu debiut Sistars, choć osiągnął sukces, nie stał się kamieniem węgielnym polskiej wersji gatunku. A szkoda. Słuchając reedycji krążka, łatwo zidentyfikować inspiracje sióstr Przybysz i produkcyjnego duetu Królik/Piotrowski: trochę Soulquarians i D’Angelo, trochę więcej Neptunes i dużo hip-hopu. Właśnie te rapowe koneksje, wyrażone również obecnością wielu MC’s na płycie, sprawiają, że „Siła sióstr” to nie tylko kalka trendów zza oceanu.
Siostrom udało się stworzyć kapitalną fuzję rapu i śpiewu, z płynnymi przejściami między jednym a drugim. „Siła sióstr” jest równie ciekawa instrumentalnie – basowe pochody Bartka Królika po prostu imponują, a położenie ciężaru na bardzo żywe podkłady pozwala uciec od czasem może zbyt silnych inspiracji amerykańską muzyką tego typu. Wracając do albumu po tylu latach, jestem zaskoczony – materiał nie zestarzał się prawie wcale, do dzisiaj pozostaje jedną z najlepszych polskich płyt r’n’b (a nawet hiphopowych). Trochę szkoda, że poza porządnym, jerseyclubowym remiksem Spiska Jednego reedycja nie dodaje nic do oryginalnego wydania, ale najważniejsze, że ten krążek ma okazję dotrzeć do młodszej publiczności.
Tekst: Paweł Klimczak