Gdyby na scenę kulinarną spojrzeć jak na teatr wojenny, to można by śmiało zaryzykować stwierdzenie, że wegetariańce zdobywają kolejne bastiony. Najnowszy, świeżo odbity, to już nie baza, ale kwatera główna, gdzie mięso było wręcz czczone. Mowa o mieszczącym się w suterenie na Hożej barze „Meat Love”, który ze swoim „mięso uwielbieniem” wręcz się obnosił. Placówka, jak widać, strategiczna. Nie dziwi więc, że krakowska ekipa Youmiko Sushi postanowiła ją zaatakować. Z sukcesem. Zdezynfekowali blaty, oczyścili zamrażarki z mięsa, wygnali duchy padlinożerców i otworzyli swoją wegańską świątynię. Manewr wykonali bezkrwawo.
Youmiko Vegan Sushi – ul. Hoża 62 (fot. Stan Baranski)
Żeby pokonać wroga, trzeba go najpierw zrozumieć. Na jeden wieczór zamieniam się więc w wegetariankę i wyruszam zbadać teren. Drogę do lokalu wskazuje mi zielony neon przedstawiający uroczą Japoneczkę z roślinną ozdobą we włosach. Zaprojektowane przez Maurycego Gomulickiego logo namalowane jest również na białej ścianie w środku knajpy. Poza tym jest czysto i sterylnie. Jedynym śladem po dawnym właścicielu jest baru, umieszczony w tym samym miejscu, choć tym razem od gości oddziela go olbrzymia szyba.
Menu jest proste. Pięć zestawów sushi od 29 do 79 złotych i zupa miso za piątkę. Składniki zmieniają się często, więc w karcie wyszczególniony jest tylko sposób podania. Nigiri, futomami, uramaki. Słowa brzmią znajomo, ale to, co w sobie kryją, znajome wcale nie jest, bo wegańskie sushi w przeciwieństwie chociażby do burgerów, smaku oryginałów nie chce przypominać. Miłośnicy pieczonego łososia z serkiem Filadelfia mogą więc śmiało Youmiko sobie odpuścić, chyba że gotowi są na prawdziwą przygodę.
Youmiko Vegan Sushi – ul. Hoża 62 (fot. Stan Baranski)
Wegańskie sushi to wycieczka po teksturach (kremowe awokado, chrupiące glony, maślany bakłażan, jędrny boczniak) i egzotycznych smakach (posypka z kwaśniej marakuji, fermentowa soja, ostra sriracha). Trzeba być gotowym na wyzwania (sushi z dynią) i nie pytać o wiele. Youmiko Vegan Sushi prowadzi wojnę podjazdową, atakując kubki smakowe powoli. Mnie tym sposobem zdobyli. Od wizyty w Youmiko z dumą nazywam się fleksitarianką.