Kalush zachwycili na Eurowizji i chyba można zaryzykować stwierdzenie, że czeka ich droga, jaką w ciągu ostatniego roku przeszli Måneskin. Kameralny koncert w Norblin Food Town udowodnił, że ukraińska ekipa nie jest tylko wydmuszką, której w sukcesie pomogła wielka tragedia wojenna. Kalush to dojrzali muzycy, którzy fajnie uciekają od typowych dla „muzyki świata” schematów. Ukraiński folk to tylko jeden z elementów, z których składa się cały ten kolorowy patchwork. Ale to nie jest tylko wschód i „słowiański przykuc” (swoją drogą na koncercie nie zabrakło i tego), ale solidnie przemyślana koncepcja, daleka od cepeliady. W Norblin Food Town panowie zagrali oczywiście kawałek, który przyniósł im sławę czyli „Stefania”. Wy posłuchajcie jednak całej ich płyty, serio zasługują na to!
Fajnym miejscem na tego typu koncert okazał się też Food Town w Norblinie. Kto by pomyślał, że miejsce, które z założenia projektowano jako przestrzeń raczej restauracyjną, świetnie sprawdzi się też na koncerty. Swoje zrobił industrialny wygląd. Chodzenie po starych szynach musi rozbudzać wyobraźnię. Fajnie, że miejsce, przez wiele lat tak zaniedbane, zyskało drugą, piękną młodość. Atrakcje nie kończą się na samym wystroju i architekturze. W Food Town znajdziecie aż 6 barów oraz 23 koncepty kulinarne. Wypijecie też tam jedne z lepszych drinków w stolicy. Collins i Vodka Sour to idealny pomysł na letni wieczór. Szkoda tylko, że nie każdy spędzimy w towarzystwie przeuroczych chłopaków z Kalush. Na szczęście latem przestrzeń tętni życiem – nie brakuje tu koncertów, wystaw, jam sessions, imprez dla dzieci, wydarzeń charytatywnych oraz stand-upów. W Food Town codziennie się coś dzieje!
View this post on Instagram