Festiwal cudzych mieszkań

fot. Maja Wirkus

Wyjrzeć przez jego okno, zajrzeć do kuchni, dotknąć stołu w salonie a może nawet przejrzeć jego księgozbiór. Kto by nie chciał choć na chwilę wejść do mieszkania sławnego artysty albo pisarza. Porozglądać się, przez sekundę poczuć się jak u siebie. Festiwal Otwarte Mieszkania, który w weekend rusza w Warszawie po raz czwarty, dokonuje niemożliwego i otwiera przed zwiedzającymi prywatność. – Festiwal powstał z inicjatywy warszawskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Jako opiekunowie zabytków dobrze wiemy, że zewnętrze to często tylko przedsmak tego, co kryje się w środku. Przywykliśmy do tego, że architekturę podziwia się z poziomu ulicy, ale za piękną fasadą często kryją się jeszcze ciekawsze historie – opowiada Malwina Piorun, jedna z koordynatorek projektu. W tym roku tematem festiwalu jest Warszawa Filmowa. W związku z tym będzie można m.in zajrzeć do mieszkania Krzysztofa Komedy, wyjrzeć przez okno z mieszkania Janusza Stanny czy przejść się po pracowni prof. Adama Romana, gdzie kręcono sceny do „Człowieka z marmuru”.

festiwal-otwarte-mieszkania

fot. Maja Wirkus

– Każda kolejna edycja jest łatwiejsza w organizacji, bo ludzie sami do nas zgłaszają ze swoimi mieszkaniami – opowiada Malwina. – Tak było chociażby w przypadku mieszkania na Francuskiej 4, gdzie nagrywano film z Eugeniuszem Bodo. Odezwał się do nas chłopak, który zna mieszkającego tam pana. Ponieważ jest to już starszy człowiek, to nie będzie można zwiedzić samego mieszkania, ale lokator chętnie wszystko opowie przed budynkiem – dodaje organizatorka. Przewodnikami po mieszkaniach zwykle są jego mieszkańcy, choć zdarza się, że na tyle są zawstydzeni tłumem przechadzającym się po ich pokojach, że powierzają to zadanie organizatorom. W końcu nie jest to typowa sytuacja, że po naszym prywatnym świecie przechadzają się zupełnie obcy.

Organizatorzy zarzekają się jednak, że przez trzy kolejne lata nie mieli żadnych przykrych przygód. Wręcz przeciwnie. Malwina żartuje, że właścicielom tak podoba się formuła festiwalu, że deklarują dożywotnią chęć uczestniczenia w nim. – Oprowadzanie to też okazja do nawiązania kontaktów. Wielokrotnie byłam świadkiem różnych, miłych sytuacji, które zdarzały się w mieszkaniach – mówi Malwina. – Obawy oczywiście się pojawiają, ale tylko na samym początku. Nie przypominam sobie niezadowolonego uczestnika – tłumaczy. Największy problem organizatorzy mają nie tyle ze znalezieniem mieszkań, ale namówieniem lokatorów. Odmowy to dla nich chleb powszedni, ale starają się nimi nie przejmować i zawsze podejmują wyzwanie. W tym roku bardzo zależało im na mieszkaniu Komedy, dowiedzieli się, że mieszkał na Żoliborzu, znaleźli adres i po prostu zapukali do drzwi. Lokator skontaktował ich z właścicielem i dalej poszło już gładko.

festiwal-otwarte-mieszkania-2

fot. Maja Wirkus

Otwarte Mieszkania odbywają się w dwa weekendy kwietnia. Program pierwszego ogłoszony został już na stronie, drugi pozostaje tajemnicą. – Dziś wieczorem ruszą zapisy na pierwsze zwiedzanie. Ponieważ możliwości oglądania niektórych miejsc są ograniczone, to wprowadziliśmy obowiązkową rejestrację. Zależy nam jednak na tym, żeby jak najwięcej osób mogło skorzystać z festiwalu, więc będziemy robić co w naszej mocy, żeby się pomieścić – tłumaczy. Może być trudno, bo na dzień dzisiejszy na festiwal zapisało się prawie 10 tysięcy osób. Dla tych którzy nie zmieszczą się w mieszkaniach, organizatorzy przygotowali inne atrakcje, jak spacer po osiedlu „Przyjaźń” czy wykłady. – To co najbardziej lubię w tym festiwalu, to fakt, że otwierając cudze mieszkania pozwalamy przyjrzeć się procesowi twórczemu poniekąd od kuchni.

Podglądając czyjąś przestrzeń łatwiej nawiązać intymną więź. Do moich ulubionych mieszkań należy pracownia Janusza Stanny, która została w nienaruszonej formie. Plotka głosi, że nawet szczoteczka, która stoi w łazience należała do wybitnego plakacisty – śmieje się Malwina. Cóż, pozostaje tylko przyjść i sprawdzić. Pracownia otwiera się w sobotę o 12.

Dodaj komentarz

-->