„Brutalista”, czyli architektura w filmowym obrazie

Film Brady’ego Corbeta „Brutalista” – z oskarową rolą Adriena Brody’ego – zdobywa uznanie publiczności, krytyków i jurorów międzynarodowych festiwali filmowych. Ostatni wyjątkowy pokaz filmu w przestrzeni warszawskiej Kinoteki był okazją do posłuchania, jak opowiedziana językiem filmowym historia tytułowego „brutalisty” odbierana jest przez samych architektów.

Głównym bohaterem filmu „Brutalista” jest węgierski architekt László Tóth, grany przez uhonorowanego Oscarem Adriena Brody’ego. László Tóth to postać fikcyjna, choć człowiek o tym imieniu i nazwisku istniał naprawdę. Sławę zyskał jednak w dziedzinie zgoła innej niż architektura. Do historii przeszedł dzięki brutalnemu atakowi na „Pietę”. Prawdziwy László Tóth, węgierski geolog, wiosną 1972 r. z okrzykiem „To ja jestem Chrystusem” piętnastoma uderzeniami młotem zniszczył arcydzieło Michała Anioła. Miał wówczas 33 lata.

Projekcja filmu, którą poprzedziła dyskusja z udziałem reprezentantów jednych z najbardziej renomowanych polskich pracowni architektonicznych, zainaugurowała nowy, autorski cykl spotkań „Kino i Architektura”. Obejrzany i omówiony w gronie ekspertów film zyskał merytoryczny kontekst, a analiza obrazu dokonana przez znawców intryguje wielością spojrzeń.

„To film intrygujący, dobrze nasycony emocjami, idealnie zaprojektowany przez Bradego Corbeta. Mistrzowsko skomponowany metraż z przerwą w połowie filmu – niczym w teatrze – dzieli fabułę na dwa akty, dwie zupełnie odmienne części. Na szczególną uwagę zasługuje też to, co zachwyca koneserów kina, czyli ziarnisty obraz uzyskany dzięki kręceniu w systemie VistaVision” – podkreśla Michał Konarski z Kinoteki.

Początki brutalizmu przypadają w architekturze na lata 40. XX w. Nazwa „brutalizm” pochodzi od francuskiego wyrażenia stosowanego do określenia surowego betonu – béton brut. Jako pierwszy użył go Le Corbusier w odniesieniu do zaprojektowanej przez siebie w 1952 r. we współpracy m.in. z polskimi architektami Aleksandrem Kujawskim i Jerzym Sołtanem Jednostki Mieszkaniowej – tzw. bloku marsylskiego. Brutalizm, nurt, który wywodził się z architektury późnego modernizmu, najpełniejszy wyraz znalazł w zbudowanym z surowego betonu mieście Czandigarh projektu Le Corbusiera. W Polsce przykładami architektury brutalistycznej są m.in. dworzec kolejowy i blok mieszkalny Superjednostka w Katowicach, Galeria Sztuki Współczesnej „Bunkier Sztuki” w Krakowie czy warszawski kompleks „Warszawianka” zaprojektowany przez Jerzego Sołtana. Wśród amerykańskich reprezentantów nurtu są np. biblioteki uniwersyteckie w San Diego i Chicago.

Architekt z filmu Brady’ego Corbeta, absolwent szkoły Bauhaus w Dessau, przed II wojną światową był u progu kariery, a jego projekty trafiły na łamy poczytnych periodyków. W okresie Holokaustu więziony w obozie koncentracyjnym Buchenwald, po wyzwoleniu wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Za oceanem po wielu perypetiach – wśród nich wymienić można epizod projektowania modernistycznych mebli i realizacja minimalistycznej biblioteki – projektuje i realizuje utrzymany w duchu brutalizmu architektoniczny obiekt upamiętniający zmarłą matkę Harrisona Lee Van Burena, inwestora, nazywanego w filmie patronem.

Opowieść o węgierskim architekcie – Żydzie, emigrancie – filmowo poprowadzona została w duchu wytyczonym przez wielkich poprzedników Brady’ego Corbeta. Jak twierdzi krytyk Jakub Popielecki: „Burzliwe losy bohatera – od wojennej traumy przez polityczne prześladowania po desperacką imigrację – oddychają tu bowiem stylem największych mistrzów kina znad Dunaju. Jest modernistyczny strumień narracji niczym z filmów Károlyego Makka czy Zoltána Huszárika, są karkołomne mastershoty w typie Miklósa Jancsó czy Béli Tarra, jest wreszcie przyklejona do pleców protagonisty kamera rodem z „Syna Szawła” László Nemesa”.

Architekt Małgorzata Dembowska, partner w pracowni WXCA oraz prezeska zarządu Fundacji Miastonatura, która była jednym z uczestników dyskusji towarzyszącej projekcji filmu, zwraca uwagę na uchwyconą w „Brutaliście” problematykę związaną ze społecznym odbiorem architektury. „W filmie poznajemy historię architekta, który w swoim projekcie przekłada traumatyczne doświadczenia wojny na przestrzeń, tworząc obiekt nietypowy i oryginalny, ale jednocześnie trudny w odbiorze dla przeciętnego użytkownika. Ta opowieść skłania do refleksji nad priorytetami w architekturze – czy ważniejsza jest autorska wizja twórcy, czy społeczny odbiór budynków? Dla kogo powstaje architektura? Krajobraz, w którym na co dzień funkcjonują ludzie, ma bezpośredni wpływ na ich jakość życia – może poprawiać albo pogarszać stan zdrowia fizycznego i psychicznego. Piękna przestrzeń może motywować do aktywności fizycznej i działać na użytkownika kojąco, a gdy jest źle zaprojektowana – ma działanie destrukcyjne. Projektowanie architektury to ogromna odpowiedzialność społeczna – nie da się jej „wyłączyć”, jak muzyki, a konsekwencje nieudanych eksperymentów w tej dziedzinie ponoszą przez lata całe społeczności”. Dodając jednocześnie: „Nie zmierzam oczywiście do tego, że należy wymazać z historii okres brutalizmu – budynki brutalistyczne mogą pełnić rolę rzeźb, stanowiąc ciekawe punkty orientacyjne w dobrze zaprojektowanych miastach. Jednak nie jest to nurt, który sprzyja tworzeniu przyjaznych miejsc do życia – a to właśnie jakość życia mieszkańców powinna być najważniejszym zadaniem architektury i urbanistyki”.

“Brutalista to epicka opowieść o architekturze i jej twórcy, która ukazuje, jak silnie zawód architekta zależy od decyzji klientów, realiów politycznych i rynkowych. Film wnikliwie oddaje nie tylko zmagania głównego bohatera z procesem projektowym, ale również jego walkę o tożsamość. Jako architekt doceniam, jak realistycznie ukazano wyzwania związane z realizacją wizji oraz refleksję nad architekturą jako nie tylko formą sztuki, lecz także instrumentem kształtowanym przez wpływowe środowiska” – mówi Marta Żebrowska-Wojczuk, współwłaścicielka pracowni mow.design.

Bez wątpienia film Corbeta, będący bezkompromisowym portretem architekta-twórcy i architekta-człowieka, nie może pozostawić obojętnymi osób, które z profesją tą – czy wręcz misją – związały swoje życie. „Brutalista” niesie jednak również uniwersalny przekaz. To film nie tylko o przepracowywaniu traum, ale również o zazdrości – o talent, wykształcenie, aparycję – i o zawiści wywołanej niespełnionymi ambicjami i odrzuconymi awansami. W warstwie formalnej „Brutalista” łączy w sobie kilka gatunków. Zawiera różne środki artystycznego wyrazu – od uwertury rodem z opery, przez dwie części niczym akty sztuki teatralnej przedzielone antraktem, aż po literacki epilog. Jest przy tym jednak na wskroś filmowy. Kunszt twórców tego filmowego obrazu potwierdzają nagrody przyznane w tym roku przez Akademię – złote statuetki nie tylko dla Adriena Brody’ego, ale też dla Lola Crawley’a za najlepsze zdjęcia oraz Daniela Blumberga za najlepszą muzykę.

Zdjęcia: Materiały prasowe

 

 

 

-->