Ironiczna ocena polskiej rzeczywistości, skandale w najznamienitszych kręgach światowej kultury i staruszka tropiąca tajemnice podczas spacerów. Jak co miesiąc najlepsze lektury na kolejne tygodnie poleca ekipa Big Book Cafe. Tym razem swoimi typami dzielą się Ania Król i Bartosz Kamiński.
Najlepsze książki na jesień
Krzysztof Varga, „Dziennik hipopotama”, Wydawnictwo Iskry
„Obudziwszy się w stanie niezrozumiałej euforii, połączonej z bezdenną rozpaczą postanowiłem rozpocząć wreszcie te zapiski dziennikowe” – tak w kwietniu 2018 r. Krzysztof Varga rozpoczyna swój diariusz. Kilka zdań później pięćdziesięcioletni pisarz dodaje: „Doszedłszy […] do symbolicznego wieku uznałem, że czas stanąć w prawdzie i zderzyć się z rzeczywistością”. I słowa dotrzymuje. W tworzonym na bieżąco dzienniku autor jest przede wszystkim czujnym obserwatorem. Raz zatroskanym i pesymistycznie spoglądającym na otaczający świat filozofem, częściej ironicznym i sarkastycznym komentatorem rzeczywistości. „Dziennik hipopotama” to opowieść osobista – dowiemy się z niej, jakie książki czyta Krzysztof Varga, jakie oglądał filmy i z kim się posprzeczał, ale przede wszystkim poznamy jego autentycznie wciągające i bardzo analityczne przemyślenia. A już najbardziej jest „Dziennik” wnikliwą obserwacją zmian zachodzących w kulturze, polityce, na rynku książki i w mediach. Dzięki zapiskom Vargi to nasze dziwaczne i pełne znaków zapytania „teraz” staje się trochę bardziej zrozumiałe.
Matilda Voss Gustavsson, „Klub. Seksskandal w Komitecie Noblowskim”, Wydawnictwo Wielka Litera
Jean-Claude Arnault, nazywany w szwedzkich mediach „osobistością ze świata kultury”, to człowiek, który stał się w Skandynawii niesławnym bohaterem akcji #metoo. Tajemniczy Francuz od lat mieszkający w Szwecji, mąż poetki Katariny Frostenson – członkini Akademii Szwedzkiej, jednej z 18 osób wybierających corocznie laureata literackiej Nagrody Nobla, właściciel kultowego centrum kultury – Klub. W poruszającym reportażu młodej dziennikarki staje się on symbolem szowinizmu, patriarchalnego postrzegania kultury oraz zła, jakie mężczyźni – czasem być może nieświadomie – wyrządzają kobietom. Książka Gustavsson przeraża, bo opisuje świat elit; ludzi, którzy nie tylko tworzą najbardziej prestiżowe środowisko kultury, ale także decydują o tym, kto w tym świecie odniesie sukces, a kto przepadnie. Matilda Voss Gustavsson jako pierwsza dociera do okrutnej prawdy – obnaża fakt, że w każdym środowisku istnieją mężczyźni, którzy molestują, gwałcą i prześladują, oraz ich otoczenie, które na to patrzy i nie reaguje. Pouczająca lektura.
Anna Kańtoch, „Wiosna zaginionych”, Wydawnictwo Marginesy
Emerytowana policjantka, niewyjaśniona rodzinna tragedia sprzed lat i tajemniczy człowiek żyjący na odludziu – to punkt wyjścia dla fabuły „Wiosny zaginionych”. Zaczyna się więc jak w klasycznym kryminale. Ale już po kilku stronach przekonujemy się, że Anna Kańtoch w najnowszej powieści nieraz decyduje się na przekroczenie granic literatury gatunkowej. Główna bohaterka jest nieco nieporadną starszą panią, która wieczorami uprawia nordic walking, podejrzany człowiek, którego tropi, ginie już na samym początku, a zagadka, która wydaje się dla fabuły najważniejsza – nie zostaje rozwiązana. Paradoksalnie – właśnie dlatego „Wiosnę zaginionych” czyta się z takim zainteresowaniem, w napięciu do ostatnich zdań. Ta książka spodoba się wszystkim, którzy czują się zmęczeni kryminałami ze schematyczną, zbyt przewidywalną fabułą.
Michael Chabon, „Telegraph Avenue”, Wydawnictwo W.A.B.
Tego pisarza w Ameryce od 30 lat noszą na rękach: jest beniaminkiem krytyki i ma rzesze wielbicieli. W Polsce powoli i z trudem przebijał się do czytelniczej świadomości. „Cudownych chłopców”, powieść sprzed dwóch dekad, wspomina się głównie dzięki brawurowej adaptacji filmowej z Michaelem Douglasem. „Związek Żydowskich Policjantów”, sprzed dekady, w którym Chabon przewrotnie nawiązał do tradycji kryminału noir, nie wzbudził u nas zainteresowania, na jakie zasługiwał. Od paru lat nadrabiamy zaległości: powieści Chabona ukazują się u nas regularnie, niektóre po latach od premiery za oceanem. „Telegraph Avenue” wydano tam w 2012 r., a jej akcja toczy się w roku 2004. Barack Obama wkracza dopiero na ścieżkę wielkiej politycznej kariery, ale w powietrzu czuć już energię nadziei na nowy ład. W sklepie z winylami, który w Oakland prowadzi dwóch przyjaciół, Żyd i Afroamerykanin, życie płynie leniwie – obraz zapełniają, niczym w filmach „Dym” i „Brooklyn Boogie”, barwne postaci klientów, przyjaciół i członków rodziny właścicieli. Do czasu, kiedy wspólnikom zagląda w oczy widmo bankructwa. Otrzymujemy świetną opowieść o facetach na życiowym zakręcie, ale jeszcze bardziej wciągająca jest fantastyczna panorama codzienności ludzi zanurzonych po uszy w popkulturze. A także wyśmienity, ironiczno-słodki styl autora.
Anne Applebaum, Paweł Potoroczyn, „Matka Polka”, Wydawnictwo OsnoVa
Anne Applebaum, światowej sławy historyczka i dziennikarka, prywatnie żona Radosława Sikorskiego, jest w Polsce obecna jako autorka głośnych książek („Gułag” „Za żelazną kurtyną”, „Czerwony głód”), a także jako komentatorka polityczna. W oczekiwaniu na jej kolejną, na Zachodzie już wydaną książkę o wielkich przemianach polityczno-społecznych, tym razem poświęconą obecnemu kryzysowi demokracji na świecie, przeczytać możemy wywiad rzekę Pawła Potoroczyna. Anne Applebaum opowiada o swoim pochodzeniu, o życiu rodzinnym, w Ameryce i w Polsce, o karierze dziennikarskiej, pracy w archiwach Rosji, prywatnych pasjach i o kulisach powstania swoich książek. Od lat związana jest zawodowo także z Wielką Brytanią, więc siłą rzeczy rozmowa staje się okazją do porównań życia i obyczajów w czterech tak dobrze znanych Applebaum krajach – z cechami charakterystycznymi współczesnej klasy politycznej włącznie. Bardzo zajmująca to książka. Jest to zasługą nie tylko doświadczenia i przenikliwości bohaterki, ale również prowadzącego rozmowę. Paweł Potoroczyn świetnie przekierowuje rozmowę z wysokiego rejestru i doniosłych tematów na sprawy codzienne i z powrotem tak, że ten wywiad rzekę – bogaty w fakty i informacje – czyta się jednym tchem.
David Sedaris, „Calypso”, Wydawnictwo Filtry
„Sceny z życia rodzinnego” – tak można by zatytułować książkę amerykańskiego satyryka i pisarza. A właściwie tak można by zatytułować większość jego książek, bo członkowie rodziny Sedarisa nie od dziś są bohaterami jego twórczości. Pięcioro rodzeństwa, ojciec, Grek z pochodzenia – domowy tyran, dziś pocieszny staruszek, oraz matka topiąca smutki w alkoholu to główni aktorzy opowieści ujętych w formę niedługich opowiadań. Jest jeszcze sam autor i jego wieloletni partner, z którym osiadł na angielskiej wsi. Sedaris często podróżuje, tak zawodowo, jak prywatnie, odbywając tournée jako uznany stand-uper i odwiedzając dom, który – dorobiwszy się – kupił w Ameryce na rodzinne zjazdy. Dynamika rodzinnego życia, bycia blisko i daleko, wynikających z tego zgryzot i korzyści – to leitmotiv jego pisarstwa. Dodajmy: pisarstwa niezwykłego. Ze względu na styl, w którym autor miesza ciętą ironię, a zwłaszcza autoironię, z czułością. Nieraz przy lekturze wybuchniecie śmiechem, by po chwili pogrążyć się w lirycznej zadumie. Ale także ze względu na umiejętność takiego opowiadania o ludzkich upodobaniach, obsesjach i przywarach, że każdy odnajdzie tu cząstkę siebie. A może i więcej.
34 komentarze