Jakie jest najbardziej sympatyczne zwierzę na świecie? Gdyby powstał taki ranking, alpaka z pewnością znajdowałaby się w jego ścisłej czołówce. Dlatego też, gdy tylko dowiedzieliśmy się o święcie alpak, odbywającym się w Zduńskiej Woli, wsiedliśmy do samochodu i spędziliśmy dzień na głaskaniu ich mięciutkiej wełny, słuchaniu nieśmiertelnych hitów zespołu peruwiańskiego, oglądaniu rzeźbienia drewnianej alpaki mechaniczną piłą i jedzeniu frytek oblanych słodkim keczupem. I – oczywiście – na rozmowach z wami. Przemarzliśmy, zabłociliśmy spodnie i buty, ale dowiedzieliśmy się jak przebiega alpaczy poród i kupiliśmy peruwiańskie skarpetki w lamy. Zdecydowanie było warto.
Zosia i Natalka
Mieszkamy niedaleko, więc, gdy dowiedziałyśmy się o tym, że w stajni będzie można pogłaskać alpaki, od razu zdecydowałyśmy, że idziemy! Jeśli chodzi o to, co podobało nam się najbardziej – póki co jest to pokaz rzeźbienia alpaki w drewnie. Czekamy też na koncert peruwiańskiej muzyki. No i oczywiście same zwierzaki, są najpiękniejsze na świecie!
Alpaki są zwierzętami o bardzo łagodnym usposobieniu. Są bardzo delikatne i płochliwe, zupełnie pozbawione agresji. Dlatego tak idealnie sprawdzają się w terapii i pracą z osobami niepełnosprawnymi. Głaskanie, przebywanie ze zwierzętami, zabawa z nimi wspomaga rehabilitację ruchową, ale także umysłową. Innymi słowy – alpaki poprawiają samopoczucie człowieka w przeróżnych sferach – od emocjonalnej, przez fizyczną, poznawczą, aż do społecznej.
Helena
Alpaki od zawsze mnie fascynowały. Największa zajawka zaczęła się, z tego co pamiętam, od fanpejdża na fb, który z reszta już chyba nie istnieje…w każdym razie był kiedyś taki o nazwie “Co najmniej jedna lama żyje w Nieporęcie”. Oczywiście pojechałam to sprawdzić, faktycznie żyje co najmniej jedna, a nawet dwie…tyle przynajmniej widziałam! Później dowiedziałam się o alpakach, bo od lamy do alpaki to już bardzo blisko. Poczytałam o nich i okazało się, ze są mniejsze i bardziej towarzyskie niż lamy. No i nie plują (o tym, ze czasem rzygają na swoje dzieci aż do dziś nie wiedziałam…). Doszłam do wniosku, że namówię tatę, żeby w ramach wolnego czasu na emeryturze zaopatrzył się w alpakę, najlepiej więcej niż jedną, bo – jak już mowiłam, wychowywane samotnie często dostają depresji.
Zawsze bardzo mi się podobało, że alpakom można robić różne fryzury, no i nie są zbyt kosztowne i wymagające w utrzymaniu. W każdym razie, tata się jeszcze na hodowle nie zdecydował, ale dzięki takiemu wydarzeniu jak Alpaca Day miałam niepowtarzalna okazje zebrania bezcennych informacji o tych zwierzętach. No i trzeba przyznać, ze to dosyć abstrakcyjna impreza, a zawsze miałam słabość do robienia dziwnych rzeczy.
To, co mi się najbardziej podobało, to – oczywiście poza faktem, ze wszędzie były alpaki i można było pomacać je za futerko – wspaniała była możliwość zakupienia pasiastej czapki z Peru (jak się potem okazało – w kształcie łożyska alpaki) i posłuchania peruwiańskiego zespołu Carlos Cono. Szczególnie doceniam ich choreografie!
Podczas dwóch dni imprezy, na oczach uczestników powstawała drewniana rzeźba alpaki, która została zlicytowana na aukcji, a zebrane pieniądze niebawem trafią do najbardziej potrzebujących osób niepełnosprawnych.
Pan Wiesław
Przechodząc z żoną na emeryturę zastanawialiśmy się, co zrobić, żeby się nie zanudzić. Zacząłem prowadzić własną działalność, ale w pewnym momencie stwierdziliśmy oboje, że chcemy zrobić coś, co sprawi nam obojgu dużo radości. Zaczęliśmy czytać o zwierzętach stosunkowo łatwych w hodowli, początkowo mieliśmy kupić daniele, jednak dowiedziawszy się, że często zabija się je dla mięsa, zdecydowaliśmy się na przyjacielskie i niezwykle łagodne alpaki. Hodujemy je tylko i wyłącznie na wełnę, nie na mięso. To prawdziwi przyjaciele. Mamy 40 alpak, każda z nich ma inne imię, a także inny charakter. Wełnę zbiera się raz na rok – na wiosnę. Z jednej alpaki jest około 2.5 kg wełny, którą potem sąsiadka przerabia nam na włóczki. Alpaki na emeryturze okazały się być strzałem w dziesiątkę!
Oprócz pokazu tworzenia alpaki w drewnie, do atrakcji pierwszego dnia należał koncert peruwiańskiego zespołu Sangre Inka, którzy na co dzień koncertują w Warszawie – można ich spotkać między innymi na “patelni” przy Metrze Centrum. Peruwiańczycy porwali publikę niezwykle żywiołowym wykonaniem swoich największych hitów, a także zaskoczyli elektroniczną wersją piosenki “Boliwia” do którego zaprezentowali osobliwą choreografię włączającą element chowania się za scenę oraz zmieniania instrumentów.
Z muzykami podróżuje zawsze rodzina – żona i córeczka wokalisty i flecisty podczas imprezy sprzedawała fantastyczne poncza, rękawiczki i skarpety sprowadzane prosto z Peru.
córeczka wokalisty Carlosa Como
Za tatusiem jeździmy wszędzie. Sprzedajemy materiały, które nie są dostępne w Polsce – a są idealne na naszą zimę. Poncza i sweterki są zrobione z mieszanki wełny alpaki i lamy.
Natalia, Agnieszka, Julia
Na tę imprezę przejechałyśmy aż 170 kilometrów. Kochamy alpaki! Nie mogłyśmy przegapić dnia, w którym możemy po prostu chodzić od alpaki do alpaki i głaskać ich piękne grzywy i miękkie futerka. Mamy nadzieję, że takich imprez będzie więcej!
Na co czekamy? Na konkurs na najpiękniejszą alpakę, no i na zespół peruwiański, który już się rozgrzewa obok. Serio, jeśli chodzi o alpaki jesteśmy niezłymi psychofankami – mamy je na naszych cover photos na Facebooku.
Oprócz atrakcji typu: warsztaty rzeźbienia w drewnie, filcowania oraz przędzenia na kołowrotku z włókna alpaki i pokazu mody, niemałą gratką było oglądanie nieco oderwanych od rzeczywistości gadżetów, które można było nabyć. Naszym zdecydowanym numerem jeden są grzyby z wełny z alpaki, a także przepiękna parasolka.
Ze Zduńskiej Woli wyjechaliśmy w pełni usatysfakcjonowani. No, dobrze, prawie w pełni, bardzo chcieliśmy otrzymać certyfikat uczestnictwa w konferencji o hodowaniu, rozrodzie i ciąży alpak – co nam się nie udało. Liczymy na to, że następnym razem takowy dostaniemy. W drodze powrotnej do Warszawy obmyślaliśmy plan założenia na emeryturach gospodarstw, więc taki papierek mógłby nam się bardzo przydać w przyszłości.