Programując parkiet

Rozświetlona blaskiem komputerowego ekranu twarz producenta czy didżeja to dziś obraz równie ikoniczny, jak szarpiąca struny ręka gitarzysty czy nadęte policzki trębacza (choć zdarzają się jeszcze pomyleńcy, którzy pytają muzyków, „czy jak już siedzą w necie, to nie mogliby sprawdzić, kiedy będzie najbliższy autobus”).

Granie na klawiaturze QWERTY potrafi jeszcze budzić kontrowersje, ale nawet największe festiwalowe sceny musiały się ugiąć pod naporem laptopowych artystów – głównie za sprawą ich klasy i uwielbienia, jakim cieszą się wśród publiki. Co się dzieje po drugiej stronie monitora, wiedzą jednak nieliczni. Większość podejrzewa, że to jakiś mniej lub bardziej skomplikowany program do obróbki lub produkcji dźwięku, ale na jakich zasadach on działa i jakiego zaangażowania wymaga od obsługującej go osoby – pozostaje zagadką. By ją rozwiązać, a przy okazji zmobilizować co bardziej wygodnickich producentów, powstała idea algorave’u – programowania muzyki na żywo podczas imprezy. Muzycy związani z tą inicjatywą, wykonując operacje na kodzie informatycznym, balansują na granicy hackingu i komponowania. Modyfikując algorytm, zmieniają częstotliwość tonów, ich rozłożenie w czasie i strukturze, tną, zapętlają i tworzą efety. Wpisując kolejne symbole w okna dialogowe swoich programów (wyświetlane często w formie wizualizacji na dużym ekranie), sterują tancerzami jak Puppet Master z cyberpunkowego klasyka „Ghost in the Shell”. I choć sama idea takiego grania nie jest niczym nowym, to wyjaśnienie, na czym ono polega, dodaje inicjatywie nowych znaczeń. Na razie w Anglii, Niemczech czy Japonii, a także na stronie www.algorave.com. Niedługo może też i w Polsce. Zaplecze informatyczne mamy przecież nader prężne. [

Dodaj komentarz

-->