Kiedy nieoczekiwanie dostajesz zaproszenie na skromne, popołudniowe przyjęcie w gronie najbliższych, wiedz, że coś się święci! Janet (Kristin Scott Thomas) świętuje awans na minister zdrowia w gabinecie cieni brytyjskiego rządu. Z tej okazji organizuje małą uroczystość, wyłącznie dla przyjaciół, którzy od lat wiernie ją wspierali. Oprócz męża gospodyni pojawia się więc April ze starszym partnerem, hipisem Gottfriedem (Ganz), jest również feministka Martha ze znacznie młodszą żoną Jinny. W końcu pojawia się też bankier z londyńskiego City. Każdy dzwonek do drzwi, pukanie czy telefon wprowadzają niepokój i pozwalają odkryć nowe fakty z życia tej wyjątkowej siódemki. Coś ewidentnie wisi w powietrzu, a atmosfera prędko się zagęszcza.
Nakręcone w zaledwie dwa tygodnie „Party” to intrygująca, świetnie napisana i fenomenalnie zagrana tragifarsa w czerni i bieli, skrząca się błyskotliwym, nierzadko czarnym humorem satyra, która porusza kilka najbardziej aktualnych tematów. Sally Potter („Orlando”, „Człowiek, który płakał”) bezpardonowo rozprawia się więc z duszącymi się we własnym środowisku politycznymi elitami, uniwersalnym, jednolitym modelem rodziny, z Brexitem, a także z wypalonymi, zmęczonymi rekinami biznesu, którzy zarządzają światowymi rynkami, a nie potrafią poradzić sobie z przytłaczającym stresem i własnymi emocjami. Są napięcie, tęsknota, ukrywane żądze, poświęcenie dla sprawy – wszystko w paradoksalnie lekkiej, momentami komicznej formie.
W tle słychać echa „Festen” Vinterberga czy „Kto się boi Virginii Woolf” Nicholsa, czyli prawdopodobnie dwóch najsłynniejszych filmowych portretów spotkań bliskich sobie ludzi, które nieoczekiwanie przybierają formę traumatyczno-rozliczeniową. Dobre maniery na bok, przygotujcie się na 71 minut soczystych dialogów, zdrad, romansów i głęboko ukrywanych tajemnic w najlepszym, gwiazdorskim towarzystwie.
Tekst: Magdalena Maksimiuk
obsada: Kristin Scott Thomas, Patricia Clarkson, Cillian Murphy, Timothy Spall
Wielka Brytania 2017, 71 min, Aurora Films
5 stycznia
1 komentarz