Muzyka: B.O.K.

Wilczy apetyt

Do nagrywania kolejnej płyty ekipa B.O.K. podeszła z rozmachem. Tak produkcyjny, jak i tekstowy maksymalizm „Labiryntu Babel” nie jest jednak próbą maskowania pustki, ale naturalną konsekwencją rozwoju grupy przewodzonej przez rapera, który wziął sobie do serca słowa pierwszego MC Rzeczpospolitej. „Miej świadomość! Możesz robić, co chcesz!”, zdaje się mówić Bisz, wypluwając z siebie pełne odniesień erudycyjne wersy, by po chwili, piętnując zaślepienie współczesnego świata, zapytać: „Czy dobrze chcesz?”. Ciut pyszałkowaty w swojej krucjacie o prawdę i wolność bydgoszczanin wymyka się prostym osądom. Plącze tropy, łapie słuchacza za gardło charyzmą i pewnością siebie.

Wilk chodnikowy, który w 2012 r. zdobył kawałek sceny, zachwyty krytyki i środowiska, a także naszą nagrodę Artysta Roku, wciąż jest głodny wiedzy i nowych wyzwań. Wspierająca go wataha też nie zostaje w tyle – rośnie w siłę i moc rażenia. Wieloosobowy obecnie zespół (w skład którego oprócz producenta Oera i wokalisty/klawiszowca Kaya wchodzi sekcja rytmiczna, gitara, skrzypce i DJ) odpowiada za warstwę muzyczną, która rozmachem przywodzi na myśl rockowe aranże, nie tracąc jednak z pola słyszenia hiphopowego rytmu. Bisz nie rości sobie zresztą praw do bycia dyktatorem i pozwala instrumentalistom rozbudowywać narrację, a podniosłości wybrzmieć. Na stykach tej dobrze naoliwionej, kipiącej energią maszynerii rodzi się coś, co nie pozwala jej zamknąć w żadnym z gatunkowych czy estetycznych gett. Deus ex machina.

B.O.K.
„Labirynt Babel”
Aptaun

441 komentarzy

Dodaj komentarz

-->