„Dobrze się myśli literaturą”. Kto czyta, ten myśli

„Dobrze się myśli literaturą” Ryszard Koziołek Czarne

W tych sprawach jestem raczej pesymistką. Obawiam się (niektórzy nazywają tę obawę snobizmem), że ludzie, którzy nie czytają, nie potrafią myśleć. I rozumieć – nie tylko innych, ale też siebie. Ryszard Koziołek, literaturoznawca i profesor Uniwersytetu Śląskiego, w swoim zbiorze esejów o literaturze umacnia mnie w tej obawie.

Nie znaczy to jednak, że lektura „Dobrze się myśli literaturą” jest przeżyciem przygnębiającym. Bywa przeżyciem trudnym (szczególnie początkowy rozdział o „Lalce” może odstraszyć czytelników nienawykłych do tak „bliskiego czytania”), bywa fascynującym i przerażającym zarazem, np. wówczas, kiedy autor roztacza wizję nowych wyzwań edukacji humanistycznej. Kwestią czasu jest bowiem pojawienie się aplikacji biometrycznej, która da nam dostęp do nieprzebranych zasobów sieci w sposób bezpośredni, bez konieczności używania smartfona/tabletu/komputera.

Już teraz wiemy, że „ogrom jest niefunkcjonalny, prowadzi do histerii i melancholii spowodowanych nadmiarem informacji”, a dostęp do „faktów”, których znaczeń (funkcji, celowości, kontekstu) nie znamy, „pogrąża nas w chaosie, a stąd prowadzi prosta droga do ideologii niosącej ulgę zmęczonemu umysłowi” – o czym przekonujemy się boleśnie ostatnimi czasy.

Najważniejszym zadaniem edukacji jest więc nauczenie nas poruszania się w tym nadmiarze – nauka kojarzenia, „analizowania, jakie informacje mają dla nas znaczenie oraz jakie znaczenie mają te informacje”. Czyli nauka myślenia właśnie. A w tym literatura jest niezastąpiona. Co więcej, w myśl oświeceniowej maksymy, uczy nas bawiąc. Dlatego lektura „Dobrze się myśli literaturą” jest przede wszystkim ogromnie przyjemna i stymulująca. Do myślenia, ale i czytania. Eseje o Stanisławie Przybyszewskiej, Mrożku, Stasiuku czy Karpowiczu rozbudzają pragnienie, żeby odwołać wszystkie plany i zobowiązania na najbliższe dni i pogrążyć się w lekturze. Ale to by była ucieczka. A cechą wielkiej literatury jest, jak przekonuje Ryszard Koziołek, że w pewnym momencie odpycha od siebie czytelnika i kieruje go ku życiu. Człowieka książkowego, czyli myślącego, stać na więcej.

Dodaj komentarz

-->