Polska sztuka 2018 – na tych artystów i twórców warto mieć oko w nadchodzącym roku

Oto ciekawe postaci, które warto obserwować w nadchodzącym roku. Do tej pory zdobywali uznanie głównie w wąskim gronie, albo święcili triumfy za granicą. Teraz jednak nadchodzi ich czas – gwarantujemy, że w najbliższym czasie o tych ilustratorach, projektantach, twórcach konceptualnych i artystach sztuki kulinarnej będzie głośno!

Marcin Rusak

Nie chciała go Akademia Sztuki Pięknych w Warszawie, przyjęła Design Academy w Eindhoven, a potem prestiżowy Royal College of Art w Londynie. I to w Londynie otrzymał najcenniejsze w karierze wyróżnienie – nagrodę w konkursie dla najbardziej utalentowanych absolwentów szkół artystycznych – Rising Talent Awards UK. Ma zaledwie 29 lat i już dorobił się własnego studio w stolicy Anglii, gdzie doskonali swoje najważniejsze projektowe dzieło – Florę. Flora to technologia zatapiania kwiatów w żywicach, a zarazem tworzone tą techniką okładziny mebli. Nad stworzeniem technologii, która pozwala zachować „świeżość” kwiatów w przezroczystej zawiesinie, pracował dwa lata. Efekty spodobały się szczególnie znanej na całym świecie projektantce wnętrz Ilse Crawford, a pierwszymi przedmiotami były lampa, stół i parawan. Jego realizacje można zobaczyć na wystawach w Bazylei, w Miami i oczywiście w mieście zamieszkania, chociaż Rusak zapowiada, że wkrótce otworzy też studio w Warszawie i pewnie dopiero wtedy zacznie się o nim robić głośno w kraju. [ahu]

foto: Sonia Szostak

Jagoda Szelc

Debiutantka, która przebojem wdarła się do polskiego kina i z miejsca zgarnęła najważniejsze nagrody. Jej thriller psychologiczny „Wieża. Jasny dzień”, określany też przez niektórych dramatem psychopatycznym, został wyróżniony na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, zgarniając nagrody za najlepszy scenariusz i najlepszy debiut. Krytycy są zgodni – rozgrywająca się w Kotlinie Kłodzkiej historia rodzinna to film nie tylko oryginalny, ale też mocny, pełen symboli i bardzo dokładnie przemyślany. Jagoda zrobiła „Wieżę” jeszcze na studiach w Szkole Filmowej w Łodzi (wcześniej skończyła wrocławską ASP), ale już wcześniejszymi działaniami udowodniła, że jest skazana na sukces. Na koncie ma mnóstwo etiud szkolnych, które pokazywane były m.in. w Karlowych Warach, na T-Mobile Nowe Horyzonty czy w sekcji filmów krótkometrażowych festiwalu Cannes. Jej etiuda fabularna „Taki pejzaż” zdobyła zaś Złotą Kijankę – nagrodę główną dla filmu studenckiego Festiwalu Camerimage w 2013 r. [zaf]

foto: Bobby Mandrup

Alicja Biała

Urodzona w Poznaniu młodziutka ilustratorka to istna obywatelka świata. W Polsce skończyła szkołę muzyczną i teatralną, później studiowała projektowanie w Kopenhadze, a od tego roku uczy się w prestiżowym Royal College of Art w Londynie na Wydziale Sztuk Wizualnych. W ostatnim czasie mieszkała też w Los Angeles, wystawiała swoje prace w Turcji, robiła murale w Meksyku, Niemczech, Portugalii i Polsce („Cykliści” na Ogrodowej to właśnie jej dzieło). Ilustracje Białej zobaczyć można co jakiś czas w polskiej i zagranicznej prasie, a kolaże zdobią wydany właśnie zbiór wierszy Marcina Świetlickiego „Polska. Wiązanka pieśni patriotycznych”. Poza tym fotografuje, współpracuje z Chórem Czarownic i prowadzi niesamowity Instagram. Nie tylko publikuje tam swoje dzieła i relacjonuje sam proces twórczy, ale także bez skrępowania i z celną ironią dokumentuje swoje życie, codziennie hipnotyzując kilkanaście tysięcy followersów. [zaf]

Stachu Szumski

Zaczął od graffiti i praktyk aerozolowych w piwnicy. Do dzisiaj ma opory przed malowaniem pędzlem i nawet studia na ASP nie przekonały go do porzucenia sprayowej estetyki. Najbardziej interesują go akty wandalizmu, termomodernizacja i pustostanizm, czyli malarstwo na opuszczonych budynkach. Pomimo natury buntownika chętnie zapraszają go do siebie ważne instytucje kultury, tj. Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie czy BWA Wrocław. Szumski jest też reasercherem, bo to właśnie ta czynność jest głównym elementem jego twórczości. Nieważne, czy podróżuje przez Syberię, czy Jelenią Górę, ciekawi go to, co lokalne i prawdziwe, wychodzące od społeczności. Dlaczego w 2018 r. warto przyglądać się Stachowi? Chociażby dlatego, że nie boi się poruszać tematów niewygodnych, które polityka lubi zamiatać pod dywan. [ismel]

Marek Głogowski

Kilka lat temu podczas wakacji w Finlandii poznał ludzi, którzy stawiali domy z gliny i słomy. – Dało mi to do myślenia. Podobało mi się, że porzucony dom z materiałów naturalnych po pewnym czasie wróci do ziemi. Sam chciałem stworzyć coś, co po zużyciu może służyć środowisku, np. jako kompost – mówi Marek. Przeszukując internet, trafił na prezentację Paula Stametsa – eksperta od grzybów. Mówił, że grzybnia niektórych gatunków może tworzyć bardzo wytrzymałe struktury. Marek postanowił, że spróbuje stworzyć z nich lampę. – Na początku nie wiedziałem, co z nimi robić, więc musiałem przeprowadzić wiele prób – wspomina. Na początku w grzybowym materiale zagnieżdżała się pleśń, więc musiał stworzyć sprzyjające warunki do jego rozwoju. Powstało minilaboratorium w postaci pudła ze sterylną komorą oraz lampą UV, której promienie zabijają zarodniki pleśni i bakterie. Najpierw hoduje się sam materiał, potem formuje go na kształt lampy i zostawia na dwa tygodnie. Lampę z grzybów można kupić na facebookowym profilu Reishidesign albo Myko. Marek od czasu do czasu organizuje warsztaty, na których uczy, jak zrobić ją samemu. A w międzyczasie próbuje z grzybów stworzyć krzesło. [jt]

Bolesław Chromry

Kim naprawdę jest Bolesław Chromry? Nawet jeśli zbierze się wszystkie jego biogramy, których w ciągu roku produkuje przynajmniej kilkanaście, trudno odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Ale tak naprawdę – co za różnica? Istotne są jedynie kąśliwe rysunki, ironiczne mądrości i coachingowe żonglerki, którymi ten „mieszkający i pracujący w internecie” rysownik, poeta i ilustrator raczy nas z zaskakującą regularnością. Kochają go pracownicy korporacji, szerują celebryci, ale on nie ma dla nikogo litości i w swojej prostej, a nawet momentami prostackiej formie wyciąga na wierzch ludzkie niepokoje i dyskomforty. Robi to w sieci, ale też w swoich albumach: powracających do czasów dzieciństwa „Pokrzywach” i „Renacie” oraz wydanym właśnie „Notesie dla ludzi uczulonych na gluten i laktozę”, w którym, jak sam pisze, wychodzi naprzeciw oczekiwaniom wszystkich tych, którzy „chcieliby sobie wytatuować napis «fuck my life», ale nie mają odwagi i pytają o pudding z tapioki w barze mlecznym”. [zaf]

foto: Zofia Bermejo-Darska

Beniamin Głuszek

„Wsłuchać się w siebie” – taka idea przyświeca Beniaminowi Głuszkowi. I wbrew pozorom nie chodzi o psychoterapeutyczne mądrości, bo nasz bohater kozetki nie posiada. Jest za to teoretykiem muzyki, a w domu przechowuje EEG – elektroencefalograf, czyli aparaturę, która mierzy aktywność elektryczną mózgu. Podłącza do niej śmiałków, których fale mózgowe sprzęt zamienia w cyfrowe sygnały. Głuszek analizuje je i interpretuje dźwiękowo. Czy to znaczy, że słyszy nasze myśli? Tak, ale spokojnie – tylko w postaci sygnału, bez pikantnych szczegółów. Można zatem doświadczyć swojej wewnętrznej muzyki, na co dzień niesłyszalnej. Beniamin działa na pograniczu sound artu i muzyki współczesnej, więc jego instalacji pt. „Neuromuzyka” wypatrujcie na festiwalach i w galeriach. [ismel]

Monika Walecka

Kto miał szczęście skosztować kiedyś jej chleba, wie, że żaden nie będzie już potem smakował równie dobrze. Monika Walecka, która od pewnego czasu prowadzi w Warszawie chlebowy koncept Cała w Mące i rozprowadza swoje wypieki na targowisku Forteca, pierwsze profesjonalne szlify zdobywała w San Francisco, chlebowej mekce Stanów Zjednoczonych. Wcześniej prowadziła też bloga kulinarnego, karmiła gości sesji zdjęciowych w studiu fotograficznym, prowadziła dziesiątki warsztatów i fotografowała swoje niezwykle apetyczne wytwory na użytek polskich i zagranicznych magazynów kulinarnych. W 2016 r. wydała książkę z przepisami „Opowieści drewnianego stołu”, a w kolejnym roku powróciła do Warszawy, by odtąd na zapleczu Muffia Bakery wypiekać istne cuda. Wyglądajcie warsztatów i eventów z jej udziałem, bo zanosi się na to, że niedługo będzie dysponowała większą ilością miejsca! [amich]

foto: Joanna Ogórek

Marcin Popielarz

Młody (28 lat), ale już doświadczony szef kuchni, który zwrócił na siebie uwagę, wygrywając regionalny półfinał prestiżowego konkursu San Pellegrino Young Chef, co w jego trzyletniej historii zdarza się po raz pierwszy. W maju Popielarz zmierzy się w Mediolanie z dwudziestoma innymi obiecującymi talentami z całego świata. Niezależnie od wyniku tych zmagań, Marcin ma już na koncie istotne doświadczenia kulinarne, takie jak staże w Social Eating House w Londynie czy Maeemo w Oslo, a od początku 2015 r. z powodzeniem prowadzi kuchnię restauracji Biały Królik w Gdyni, ulokowaną w oryginalnie urządzonym dworku Quadrille. Ma tam do dyspozycji ogródek warzywny i ziołowy, zaś wiele innych produktów pozyskuje w zgodzie z ideą lokalności z własnej farmy w rodzinnej wsi Stegna, a także z okolicznych hodowli ryb, serowni czy upraw. [amich]

 

Tekst: Zdzisław Furgał, Alek Hudzik, Agata Michalak, Iza Smelczyńska, Jonasz Tolopilo

2 komentarze

Dodaj komentarz

-->