Nowe miejsca: Arigator Ramen Shop

Meksykańskie smaki serwowane po sąsiedzku przez kartel jedzeniowy „La Sirena” zyskują potężnego konkurenta w bitwie o kulinarne panowanie nad ulicą. Konflikt to jednak bratobójczy, bo za Arigatora w dużej mierze odpowiada ta sama ekipa. Dyskusję o tym, co jest lepsze – burrito i tacosy czy ramen – pozostawiamy innym, bo według nas to dwie różne dyscypliny na kulinarnych igrzyskach olimpijskich.

W Arigatorze od razu rzucają się w oczy otwarta kuchnia z potężnym piecem ceramicznym i dobrze zaaranżowana przestrzeń, która pomieści kilkunastu ramenowych amatorów. Ciekawscy mogą usiąść przy barze i łypać raz po raz na blaty w kuchni, na których powstają kulinarne cuda, żądni restauracyjnej integracji mogą zająć miejsce przy wspólnym parapecie pełniącym funkcję stołu, a ci, którym w głowie romantyczne tête-à-tête, mogą zapolować na ministolik wykonany z pnia. Zmieści się na nim tylko to, co potrzeba – dwie miski z ramenem, miska z przystawką i czajnik z dwiema filiżankami.

Karta krótka, ale konkretna. Goście mają do wyboru 5 ramenów, 6 przystawek i 2 desery. W ramach przedbiegowego rozruchu zdecydowaliśmy się na szpinak wodny z sosem sojowym, a następnie zmierzyliśmy się z Shoyu ramenem z boczkiem kakuni i glonami wakame oraz Kuro ramenem z dorszem i kalmarem. Miska ze szpinakiem została wyczyszczona do ostatniego listka, a porażająco treściwe i pełne w smaku buliony idealnie komponowały się z dodatkami, które nam zaserwowano – m.in. gotowanym, miękkim, soczystym boczkiem kakuni w Shoyu i ciastkiem rybnym naruto czy plastrem rzepy arbuzowej w Kuro. Arigator sporo namieszał w naszym prywatnym zestawieniu najlepszych ramen shopów w stolicy. Liczymy, że nie zabraknie mu zapału ani sił.

Arigator Ramen Shop
ul. Piękna 54

1 komentarz

Dodaj komentarz

-->