LIMONI CANTERI

Warszawa

Jeśli czytacie z uwagą „Aktivista”, pamiętacie z pewnością nasz lodowy Top 5 sprzed bodaj dwóch lat.
Wtedy prym niepodzielnie wiodły lody z Malinovej, które idealnie utrafi ły w nasz smak, jeśli chodzi
o konsystencję, ogólną smakowitość, kremowość i okoliczności podania. Gdybyśmy mieli ten sam
ranking przeprowadzić raz jeszcze, nie jestem już pewna, czy mokotowski przyczółek utrzymałby swoją
pozycję. Na silną konkurencję wyrasta mu bowiem usytuowana na turystycznym trakcie lodziarnia
Limoni Canteri – kolejna siedziba po pionierskiej lokalizacji przy Różanej. Szczycąc się tradycją sięgającą Werony w latach 50., rodzina Canteri najwyraźniej dobrze eksportuje swój pomysł, skoro dotarł aż do chłodnej Warszawy. Jej mieszkańców nie trzeba jednak przekonywać ani do włoskiej kuchni – kochają ją najbardziej na świecie – ani do włoskich lodów: to synonim pyszności. Tym razem Polacy będą też mieli szansę otworzyć się na nowe smaki, których próżno szukać w innych polskich lodziarniach! Limoni Canteri serwuje (oczywiście nie tylko!) gałki w najdziwniejszych odmianach: koperkowe, łososiowe, buraczane, marchewkowe czy parmezanowe. Jedliśmy pierwsze i trzecie i pozostajemy raczej fanami pierwszych, które mają mleczną konsystencję i fajny, przypominający miętę smak. Buraczane wydały nam się trochę zbyt cukrowe. Z tęsknotą wyglądamy też lodów z orzeszków pinii i kasztanów. Limoni Canteri to jednak nie tylko mleczne i sorbetowe gałki po 4 PLN, ale i dobre kawy sardyńskiej marki La Tazza d’Oro, szalone desery lodowe, wina, alkoholowo-lodowe drinki i wprowadzane właśnie do karty lunche. Wszystko przyrządzone z najlepszych, ponoć, składników (wanilia z Tahiti, pistacje z Sycylii etc.) i podane przez przyjazną obsługę. Nic, tylko pałaszować![Agata Michalak]

Dodaj komentarz

-->