Książkowe trendy, czyli co będziemy czytać w 2018 roku?

Co roku ukazuje się w Polsce ponad 20 tysięcy książek, które walczą o wasze portfele. Co będziemy czytać w najbliższym roku?

Instapoetry & Bullet Booki

Będziemy czytać poezję! Już nie tylko kotki, pieski i food porn wypełniają Instagram. Motywujące cytaty, haiku czy wiersze na ozdobnych tłach przebojem wdarły się na insta, a od kilku miesięcy królują w postaci wydrukowanych egzemplarzy na księgarskich półkach. Danem Brownem instapoetry jest Rupi Kaur. Kanadyjka z hinduskimi korzeniami swoimi prostymi, ale dosadnymi wierszami podbiła internet i tomem „Mleko i miód” wdarła się na pierwsze miejsce listy bestsellerów „New York Timesa”. Książka również w Polsce sprzedała się w nakładzie dotychczas nieosiągalnym dla poezji (może z wyjątkiem Wisławy Szymborskiej). W 2018 r. wydawnictwo Znak wyda jej nowy tom „The Sun and Her Flowers”, a za tym trendem na pewno podążą inni wydawcy, zwłaszcza że lista instapoetów i instapoetek jest całkiem długa. Dodatkowo będziecie mogły i mogli zaplanować swój czas z pomocą bullet booków, a więc specjalnych plannerów, reklamowanych jako rewelacyjne systemy zarządzania własnym życiem. Już nie kolorujemy, teraz planujemy swoje życie. Systemowo.

Krótkie

Edwidge Danticat ma na angielskiej Wikipedii obszerny artykuł biograficzny, dziesiątki nagród, w tym tzw. małego Nobla, czyli nagrodę Neustadtów. I nie ma ani jednej jej książki po polsku. Wszystkie ptaszki ćwierkają, że w 2018 r. będziemy czytać opowiadania. Ostatnio ukazały się tomy opowiadań Papużanki, Twardocha, Sołtysa, Zielińskiej, Bogdała, z tłumaczeń choćby doskonałe książki Lucii Berlin i Saundersa. Może w końcu zamiast czytać gigantomańskie książki w typie „Małe życie” czy „Niksy”, wrócimy do pięknej literatury w sensownych dawkach. I może ktoś wyda Danticat, bo to mistrzyni takiej prozy. Takie noworoczne życzenie literackiego trendsettera.

Popularno-naukowe

Do tej pory narzekano, że dzięki me-diom społecznościowym staliśmy się niewrażliwymi egoistami skupionymi na pokazaniu światu, że jemy atrakcyjnie kolorystycznie, nasze wakacje takie egzotyczne, radosne i rodzinne, a poduszki miękkie i zalegają na nich koty niepozostawiające wokół siebie miliona kłaków. Wyjściem poza tę bańkę był trend roślinnozwierzęcy, a więc książki o duchowym życiu drzew, emocjach bonobo, radości grzybów (jedna z książek proponuje jednoczenie się z lasem „w jedną wielką grzybnię życia” i nie wymyśliłem tego samodzielnie z czystej złośliwości) i szczęściu krów. Wyglądające jak swoje klony okładki zapełniły listy bestsellerów, ale powoli odchodzą w zapomnienie. Nadchodzi epoka „nowej wrażliwości”. Będziemy szukać źródeł empatii, zastanawiać się nad emocjami nie za pomocą kretyńskich coachów obierania ziemniaków, ale prawdziwych naukowczyń i naukowców, których książki znajdziecie z pewnością w połowie roku na listach bestsellerów. Wracamy do czytania książek popularnonaukowych skupionych na człowieku i jego interakcjach ze światem. Wydawnictwo Marginesy już dzisiaj zapowiada książkę Kai Nordengen, „Mózg rządzi”, która każe nam zrewidować kilka przekonań, a to zapewne nie koniec takich zapowiedzi. Autorka pochodzi Norwegii, co mi przypomina, że jeden z zapowiadanych trendów to sprzątanie po szwedzku zamiast tego po japońsku.

Feministki i marszałek

Będziemy zajmować się naszymi relacjami, a te, jak wiemy, są relacjami władzy. W skrócie chodzi o to, że połowa populacji od setek lat ma władzę nad drugą połową i czas wyrównać szanse. Słyszeliście o Rebecce Solnit? A może otarliście się gdzieś o „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek”? Feminizm w nowym, mainstreamowym wcieleniu, który z jednej strony łagodnie przygotowuje do zmiany ról w społeczeństwie, a z drugiej nawołuje do wyrażania wprost tego, co do tej pory było tabu, przynieść może sporą zmianę społeczną, a na pewno przebuduje wasze priorytety zakupowe. Zwróćcie już teraz uwagę na wysyp książek poświęconych Fridzie Kahlo, kolejną falę Mario-Curie-Skłodowskiej. Książek feministycznych, o kobietach – tak poradników, jak powieści – będzie tylko więcej. Nie jest to jakieś wielkie i światłe odkrycie specjalistów i specjalistek od rynku książki, skoro najważniejszą grupą czytającą książki są kobiety po 40. roku życia. W 2018 r. na pewno poznacie polskie feministki, które 100 lat temu walczyły o prawa kobiet w tworzącym się na nowo kraju. Będzie o miesiączce bez tabu i w wersji pop, poważnie i naukowo o obsesji piękna i bardzo praktycznie i poradnikowo o zwalczaniu seksizmu w miejscu pracy. Jednocześnie nie liczyłbym na to, że któraś z tych dzielnych kobiet wygra walkę o uwagę z Marszałkiem i wydarzeniami z listopada 1918 r. Stulecie odzyskania niepodległości będzie świętowane także przez rynek książki, a wydawcy przygotowują się do 11 listopada. Choć robią to trochę nieśmiało – patrząc po tym, jakim niewypałem były książki o pierwszej wojnie światowej, która zdaje się w Polsce interesuje tylko największych zapaleńców (i największe zapaleńczynie) historii, wydaje się, że trudno będzie wykreować marszałka Piłsudskiego na bohatera rzeczywistości Anno Domini 2018. Co innego z Dmowskim, ale to już jest inna (i jakże smutna) opowieść. Startujemy zaś ze Świetlickim, którego „Polska. Wiązanka pieśni patriotycznych” z fantastycznymi ilustracjami Alicji Białej to lektura patriotycznie niepoprawna, ale obowiązkowa.

Biografizm

Pamiętacie reklamę Kukuruku? Mieliście album na naklejki? Kasety Boysów i Kazika ustawione w jednym rzędzie was nie raziły? Idźcie do księgarń – jest już sporo książek pokazujących, że wasza młodość to już jakaś prehistoria, która powoli trafia do archiwów. Koszulki ze Spice Girls? Spodnie bojówki? Podśpiewywanie „Barbie Girl” w drodze na przystanek? Plastik jest fantastik? Kresz i kicz z okresu przy-spieszonej lekcji kapitalizmu doczekają się swoich piewczyń i piewców. Już nie tylko „duchologia”, ale i okolice lat zerowych. Jednocześnie rynek dalej będzie zasypywał nas ważnymi i „musisz-to-przeczytać” biografiami. Będą listy Beksińskiego (właśnie wyszły te do Piotra Dmochowskiego, a będzie można poznać też jego korespondencję z Normanem Leto), Amundsen, Jo-seph Conrad, Wilkoń (!) i wielu innych, ale najbardziej wyczekiwaną biografią jest pisana przez Andrzeja Franaszka monumentalna książka o Zbigniewie Herbercie. „Pan Cogito” jest postacią wyjątkowo ciekawą w czasach, gdy nasze narodowe podziały eskalowały na skraj wojny domowej. Traktowany z ostrożnością przez lewicę, nie zawsze dobrze widziany po prawej stronie. Wybitny poeta, który gdzieś tam w historii został za Miłoszem. Już wiemy, że przynajmniej biografię będzie miał obszerniejszą – przecieki z wydawnictwa mówią o 2 tysiącach stron!

Tekst: Wojtek Szot (Kurzojady)

 

Kurzojady – Olga Wróbel i Wojtek Szot piszą o tym, co czytają. W literaturze cenią różnorodność, dlatego czytają, nie zważając na gatunki. Swoim czytelnikom (na Facebooku mają ponad 11,5 tys. fanów) przybliżają nowości, ale i starsze tytuły, bo lubią antykwaryczny kurz. www.kurzojady.pl

3 komentarze

Dodaj komentarz

-->