W poszukiwaniu straconego siebie

Autor komiksów cierpi na twórczy kryzys. Deprecjonuje swoje prace. Ma depresję. Nie układa mu się w związku z piękną kochającą go kobietą. Szansą na odmianę w życiu może okazać się spotkanie rodzinne i wyjazd do Portugalii. #Portugalia Cyrila Pedrosy to album wysmakowany treściowo i graficznie (rewelacyjne, urzekające kolory i swobodna, pełna ekspresji kreska). Autor świetnych „Trzech cieni” tym razem zrobił komiks o tożsamości i szukaniu siebie. #Francuz portugalskiego pochodzenia, którego dziadek wyemigrował za chlebem, powraca w rodzinne strony, by to, czego nie znał lub odrzucał, pozwoliło mu zrozumieć, kim jest i czego chce.

#Historia jest uniwersalna, mimo że bohaterowie są wyraziści i osadzeni w konkretnych realiach. Nietrudno sobie jednak wyobrazić, że jest to opowieść o Amerykaninie lub Niemcu polskiego pochodzenia. Emigranci i przesiedleńcy są na całym świecie, a ich biografie zawsze są w pewnym sensie podobne. #Pedrosa zdaje się mówić, że bez rodziny i przeszłości nie ma człowieka, bo nie da się żyć w próżni, w oderwaniu i bez ciągłości. Ci, którzy tak robią, nie mogą znaleźć sobie miejsca. #Komiks ma ponad 260 stron – autor nie miał limitu objętości. Pozwolił, żeby historia działa się. Bawił się kadrowaniem, zwalniał akcję, pozwalał bohaterowi na zadumę lub rozkoszowanie się pejzażem albo kanapką ze szprotką. Fabuła ma jednak swoje właściwe tempo i napięcie. Nie przynudza, pozwalając jednocześnie na pokazanie wielu niuansów, które oblepiają scenariusz żywym ciałem. Dodatkowo narracja została tak poprowadzona, że czytelnik ma wrażenie współuczestnictwa, zupełnie jakby siedział obok bohatera i wysłuchiwał jego zwierzeń. Warto posłuchać.

Dodaj komentarz

-->