Masterpiece. Literacki Mam Talent

Włosi poszaleli. Ze strachu przed upadkiem #czytelnictwa i z miłości do #Xfactora, postanowili stworzyć literackie #talentshow. W niedzielę widzowie telewizji #RAI3 zasiedli przed odbiornikami, by podziwiać pot i łzy aspirujących #pisarzy w nowym programie #Masterpiece.

Schemat jest prosty. Jak w #Idolu, #MasterChefie czy #MamTalent – eliminacje, jury, stres, publiczność. W #Masterpiece spośród pięciu tysięcy ochotników wybrano grupę siedemdziesięciu najzdolniejszych, którzy będą walczyć o zwycięstwo. I to nie byle jakie. Nagrodą jest opublikowanie autorskiej powieści przez jedno z największych włoskich wydawnictw, #Bompiani, w nakładzie aż stu tysięcy egzemplarzy. Trochę to ryzykowne, jeśli tak jak w przypadku większości programów tego typu, wystarczy wzruszająca historyjka o nieszczęśliwym dzieciństwie, aby poruszyć jury i publiczność i zgarnąć laur.

Sama formuła #show też budzi pewne wątpliwości. Jak napisać coś dobrego, gdy siedzi się na środku studia, jest się otoczonym kamerami, tłumem i trójką rywali? A do tego ma się trzydzieści minut na pisanie, narzucony temat i wszyscy na szklanych ekranikach widzą, co wystukujesz na klawiaturze (nawet jeśli to „nie wiem co napisać, chce do domu”). Kolejny krok to czytanie na głos i ocena przez jury. Dwie osoby odpadają, dwie zostają i muszą wsiąść do windy, gdzie przez 59 sekund przekonują gościa-celebrytę do swojego pomysłu na powieść.

Jak absurdalne to jest? Każdy niech sam sobie odpowie na to pytanie. I przy tym nie zapomina, że o ile w programach rozrywkowych, poświęconych muzykom czy ludziom o dziwnych talentach, charyzma i rozgłos medialny są niezwykle ważne, o tyle trudno sobie wyobrazić #Szekspira piszącego na czas i przekonującego do swego tekstu #MarzięGaggioli czy #Hemingwaya pozującego na ściance sponsorskiej.

Dodaj komentarz

-->